Wróciłam wczoraj do domu, T był już wcześniej. Mówi, że kot strasznie bryka, chyba w związku z wiosną, a szczególnie szaleje w kraftowni, więc jak coś tam zmalował, to wiadomo kto. No dobra, nie zwróciłam uwagi. Po jakimś czasie idę, patrzę – rzeczywiście, drzwi otwarte, więc poszłam zobaczyć... i takie coś było na biurku. Niby że kot zmajstrował. Ha ha ha!
Proszę uprzejmie zwrócić uwagę na szczegóły w postaci trójwymiarowości dzieła oraz na wykorzystanie nożyczek dekoracyjnych... T normalnie posługuje się narzędziami większego kalibru, typu piła do drewna i gan gwoździowy, gdyż buduje domy, co dla mnie stanowi kraft nad krafty. A tu się i z małymi nożyczkami umie obejść.
Ową gębą nawiążę do najnowszego posta w imaginarium – o lalkach. Uprzedzam lojalnie, że niektóre lale daaaleeeko odbiegają od standardowego wyobrażenia o lalkach, ale na szczęście internet jest długi i szeroki, więc się wszyscy zmieszczą – i różowe barbulce, i jednookie gałgan-lalki ze szramami. A ja siedzę sobie gdzieś pośrodku :)