Ach, jak ja lubię wędrować z linka na link, grzebać w tym ogromie informacji, jakie oferuje nam internet! A internet to w sporym stopniu śmietnik, więc jeśli wśród badziewia utoruje się znienacka zgrabną ścieżkę łączącą punkty zupełnie nie mające ze sobą nic wspólnego...
Takoż i mamy wpis na bardzo fajnym blogu, Box of Treasures, o starych tablicach – wzornikach kolorów. Piękne eye candy, więc powędrowałam do źródła, bo może znajdzie się więcej? Tablice, jak się okazało, rezydują na tej stronie, która bogata jest w prace historyczne na rozmaite tematy, niektóre wielce kuszące (powinni od razu oferować wiaderko darmowego czasu, żeby się spokojnie można było zagłebić.)
Widzę, że w adresie strony jest „gutenberg”... hm, czyżby się strona Projektu Gutenberg taka ładna zrobiła? Eee, to chyba jednak osobna sprawa. Wędruję jednak z ciekawości do Projektu i wrzucam w ichnią wyszukiwarkę hasło „Florida” – nuż się znajdzie coś ciekawego, można by przeczytać w związku z nadchodzącą wycieczką.
No i jest, dzieło niejakiego Bradforda Torrey’a, który, jak się okazuje, pisał między innymi do magazynu The Youth’s Companion, którego to magazynu wydawcą był Perry Mason. Co za zbieg okoliczności, „Perry Mason” to tytuł serialu telewizyjnego, starego, czarno-białego, który „leci” na naszym ulubionym kanale o 22:30... Okazuje się, że pisarz, autor powieści detektywistycznych o Perrym Masonie, na których opiera się serial, był w dziecięctwie fanem wspomnianego magazynu i chciał w ten sposób upamiętnić jego wydawcę. Ha!
„Perry Mason” to zapewne bardzo fajny serial, klasyka, zresztą swego czasu był najdłużej produkowanym serialem detektywistycznym (ciekawe, czy Grissom albo Horatio to jego następcy??). Mam jednak problem z jego oglądaniem, bo między 22:30 a 23:30 ciężko mi jest się skupić na dość zawiłej, na dodatej czarno-białej fabule. Ma on jednak specyficzną atmosferkę, no i OCZY Głównego Bohatera. Popatrzcie...
3 komentarze:
Rola inspiracji jest jednak nieoceniona. Jak ja lubię tą swobodną, nieograniczoną drogę między linkami. Dzięki jednej z takich samotworzących się ścieżek trafiłam też tutaj ;)
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!
hehe, z Ciebie tez niezły Sherlock (pewnie powinnam napisac raczej Perry Mason), że tak wyśledziłaś te powiązania:-) A karty kolorów u Raincloud mnie tez oczarowały:)
takie stare papiery i księgi ti fantastyczna sprawa... a jeszcze jak człowiek sobie uświadomi, ze dawniej nie chodziło się po prostu do sklepu po farbki, tylko trzeba było je jakoś tam ucierać, mieszać... to naprawdę mistrzostwo świata, że malarze stworzyli to, co stworzyli!
Prześlij komentarz