Wczoraj trochę niespodziewanie zrobił nam się kosmiczny wieczór - zaglądanie właśnie w niebo, na ile pozwala nam domowy sprzęt. Tak więc najsampierw obejrzeliśmy start rakiety (ruch na tym Przylądku Canaveral jest większy, niz kiedykolwiek sądziłam) na NASA-tv. Fascynująca sprawa, odliczanie, czekanie, nasłuch na to, co tam sobie gadają i wreszcie fffffuch i poooooszłooooo!
Potem T wyjechał na balkon z aparatem - dotarł bowiem trójnóg, ostatni zamówiony dodatek do nowego nabytku. Udało mu się nawet zrobić zdjęcie Oriona - jak się fotkę powiększy, to widać pas, widać mgławice w "spódniczce" i Syriusza w lewym dolnym rogu.
Jak się ma naprawdę dobry sprzęt, to ta część nieba wygląda następująco: [zdjęcie z Wiki]
A tu jest mapa [równiez z Wikipedii]:
Następnie otworzyliśmy teleskop i podglądnęliśmy conieco M-42, czyli Mgławicę Oriona - widać było troszkę jaśniejszej mgiełki wobec świecących punkcików, niewiele, ale zawsze coś :)
I wreszcie na koniec, dziś rano przed wyjściem do pracy, T pstryknął jeszcze kilka portretów Księzyca:
2 komentarze:
Zajrzałam tu kilka chwil temu i tytuł posta brzmiał " na początku stworzył B" i szukałam tego B na niebie:-)
Ja sobie oglądam niebo na zdjęciach nasa, codziennie jakieś fascynujące fotki mają, niesamowite.
a bo mi się klawisz trochę za szybko wcisnął i pooooszłoooo... tak bywa bladym świtem, tuż po otwarciu ślipiów.
Prześlij komentarz