Skończyłam kilka dni temu exploding box.
Jak do tej pory, produkowałam jedynie sześciany. Tym razem chciałam spróbować graniastosłupa o podstawie sześciokąta.
Po raz pierwszy i ostatni - przynajmniej na długo :)
Bo okazało się, że jest to dzieło strasznie pracochłonne. Nie umiem powiedzieć, ile dokładnie czasu zabrało, bo kleiłam je etapami i przegradzając kartkami, ale za to wiem, ile jest części: z tego, co policzyłam, to równiutko DWIEŚCIE.
Ale tak bywa, jeśli się człek nie może opanować i dokłada, dokłada... potem się okazuje, że na każdej ściance są średnio po cztery ozdóbki. Razy sześć ścianek. Razy dwie strony. Razy trzy warstwy. Plus trzy bazy. To już 147, a jeszcze nie ruszyliśmy przykrywki ani denka :)
Tak, że wykończywszy pudełko (nie powiem, jestem z jego ostatecznego wyglądu całkiem zadowolona), przeszłam do kartek, czyli prac dostarczających natychmiastowej gratyfikacji. No, może z natychmiastową to przesada, bo czasem się też kilkadziesiąt części trafia. I zylion kropeczek z farby 3d :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą exploding box. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą exploding box. Pokaż wszystkie posty
środa, 4 listopada 2015
środa, 29 stycznia 2014
1414. pudełko muzyczne
Zdaje się, że trzeba przyspieszyć prezentację prac, bo fabryka ostatnio wypuściła całe mnóstwo produktów, więc mam zaległości. To dziś rzucamy pudełko, które poszło na Akcję Specjalną - znów z wersetami, tym razem związanymi z muzyką.
wtorek, 30 października 2012
1227. czego nie należy
Otóż nie należy wyjść rano z domu z obładowaniem wszelakim, w tym koszykiem mieszczącym świeże kartki oraz niezabezpieczoną Teczką z papierami do kraftowania i zakładać, że wiatru nie ma, to i zza garażowego węgła nie dmuchnie nagle a niespodziewanie.
Jeśli się bowiem poczyni takie założenie, to podmuch tekę otworzy i zabierze sobie z pół tuzina cennych papierów 30x30 i zacznie nimi świstać po okolicy. Właścicielka teki piszczy natenczas ajajaj , pędzi w dyrdy do auta i czem prędzej wrzuca na przednie siedzenie całe otorbienie, starając się niczego nie poniszczyć. Wdrapuje się na murek ogradzający skarpę i zdejmuje z krzaków utknięte w gałązkach papiery do skrapowania.
Orientuje się następnie, że reszta kartek wpadła pod auto sąsiada-Meksyka i oczywiście usiadły na samiuśkim środku podwozia. Wpada na pomysł, że zaczeka na następny podmuch, który wypchnie je gdzieś bliżej brzegu. Nic bardziej mylnego! Aerodynamika gra na nosie i papiery ani drgną.
Można spróbować przesunąć je kijaszkiem pobranym ze skarpy, najlepiej od razu największym, takim, żeby się zahaczył o podwozie i utknął, a człowiek się bał, że Meksykowi auto przedziurawi... A kartki nic, leżą, jak leżały. Można następnie przynieść mniejszy patyk, upewniwszy się wcześniej, że jest czysty, wczołgać się połowicznie pod pojazd i ostrożnie, ostrożnie, papiery przesunąć.
Można też było po prostu spiąć tekę jakim spinaczem i uniknąć całego zamieszania.
W sumie jednak przedsięwzięcie się udało - chodziło o zaniesienie papierów do pracy, żeby skorzystać z industrialnej gilotyny i naciupać hurtowo kwadratów na pudełka, bo na domowym trymerku trwałoby to strasznie długo.
Siedziałam więc sobie wieczorem i kleiłam pudełka, oglądając relacje z NYC, żałując tych wszystkich dziennikarzy, tkwiących po kolana albo i wyżej w wodzie, no ale przecież trzeba wykorzystać niusa.
Pudełka mam w tej chwili trzy - przysługuje im jeszcze okropkowanie i wklejenie cytatów:
Oprócz powyższych trzech, które chyba będą ogrodowe, mam jeszcze naciupane kwadratów w tonacjach brązowych - o czytaniu i muzyce.
Koniecznie chciałabym jeszcze zrobić zestaw fioletowy o przyjaźni i biało-srebrzysty o śniegu. No i jeszcze z mapami o podróży by był fajny, i jeszcze kawowy i herbaciany - z kawałkami serwetek i filiżankami... pomysłów w kolejce cały rządek, tylko się zmobilizować do ich realizacji!
Jeśli się bowiem poczyni takie założenie, to podmuch tekę otworzy i zabierze sobie z pół tuzina cennych papierów 30x30 i zacznie nimi świstać po okolicy. Właścicielka teki piszczy natenczas ajajaj , pędzi w dyrdy do auta i czem prędzej wrzuca na przednie siedzenie całe otorbienie, starając się niczego nie poniszczyć. Wdrapuje się na murek ogradzający skarpę i zdejmuje z krzaków utknięte w gałązkach papiery do skrapowania.
Orientuje się następnie, że reszta kartek wpadła pod auto sąsiada-Meksyka i oczywiście usiadły na samiuśkim środku podwozia. Wpada na pomysł, że zaczeka na następny podmuch, który wypchnie je gdzieś bliżej brzegu. Nic bardziej mylnego! Aerodynamika gra na nosie i papiery ani drgną.
Można spróbować przesunąć je kijaszkiem pobranym ze skarpy, najlepiej od razu największym, takim, żeby się zahaczył o podwozie i utknął, a człowiek się bał, że Meksykowi auto przedziurawi... A kartki nic, leżą, jak leżały. Można następnie przynieść mniejszy patyk, upewniwszy się wcześniej, że jest czysty, wczołgać się połowicznie pod pojazd i ostrożnie, ostrożnie, papiery przesunąć.
Można też było po prostu spiąć tekę jakim spinaczem i uniknąć całego zamieszania.
W sumie jednak przedsięwzięcie się udało - chodziło o zaniesienie papierów do pracy, żeby skorzystać z industrialnej gilotyny i naciupać hurtowo kwadratów na pudełka, bo na domowym trymerku trwałoby to strasznie długo.
===============
To działo się wczoraj - drobny wstęp do huraganu Sandy, którego niedobitki dolatują do nas dzisiaj w postaci silnych wiatrów i ponoć nawet kilku śnieżynek. Perfect Storm, tak mówią - bo kręciołek spotkał się z zimnym frontem z Kanady (Kanada zawsze przysyła zimne fronty, to ich główny eksport...) oraz pełnia Księżyca, podczas której ponoć pływy morskie są najbardziej intensywne.Siedziałam więc sobie wieczorem i kleiłam pudełka, oglądając relacje z NYC, żałując tych wszystkich dziennikarzy, tkwiących po kolana albo i wyżej w wodzie, no ale przecież trzeba wykorzystać niusa.
Pudełka mam w tej chwili trzy - przysługuje im jeszcze okropkowanie i wklejenie cytatów:
Oprócz powyższych trzech, które chyba będą ogrodowe, mam jeszcze naciupane kwadratów w tonacjach brązowych - o czytaniu i muzyce.
Koniecznie chciałabym jeszcze zrobić zestaw fioletowy o przyjaźni i biało-srebrzysty o śniegu. No i jeszcze z mapami o podróży by był fajny, i jeszcze kawowy i herbaciany - z kawałkami serwetek i filiżankami... pomysłów w kolejce cały rządek, tylko się zmobilizować do ich realizacji!
Labels:
albumy,
exploding box,
papierrr,
z życia wzięte
Subskrybuj:
Posty (Atom)