
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą digi-scraps. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą digi-scraps. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 14 maja 2007
petunia (non olet :)
Naściągałam sobie znów dziś elementów graficznych typu „freebie” i nie mogłam się powstrzymać od próby przeróbki fotki zdjętej dziś rano na balkonie. Ramka pochodzi ze strony Renae.

wtorek, 8 maja 2007
balkonowe ogrodnictwo

paper and ribbon: http://missviviscrap.canalblog.com/
paper, tag, brad, stitch: http://www.fernlilis.com
poniedziałek, 7 maja 2007
i już po weekendzie...



...a takie miałam piękne plany, ile to rzeczy zrobię! Posprzątam, zrobię zakupy, napiszę emaile, wyprodukuję kartki, wyprasuję, zrobię listę prezentów... Skończyło się na nadzwyczaj przyjemnej wizycie w kraftowych sklepach w sobotę, a potem w niedzielę rozwalił mnie ból głowy i w ogóle jakaś ogólna zdechłość. Dopiero pod wieczór wyprodukowałam kilka kartek i uporządkowałam klamoty na kraftowym stole. Stworzyłam też opisy kartek, żeby dzisiaj wystawić na aukcję, bo w kraftowej portmonetce ostało się marne dziewięć dolarów i kilka centów. Długo na takiej fortunie nie pociągnę... Mogłabym odwołać postanowienie, że wydaję tylko to, co zarobię (co i tak jest naciągnięte, bo do rozrachunku nie wliczam kosztów wystawienia na aukcję oraz kosztów przesyłki), ale trzeba mieć jakieś hamulce, bo inaczej utoniemy w papierze :).
Najbardziej podoba mi się pierwsza, czerwona kartka urodzinowa – prosta i chyba najszybsza, a jakaś taka fajna. Żaba i motylek też mogą być, ale bez większych zachwytów.
Naściągałam też sobie różnych elementów do digi-skrapów, posortowałam w kategorie typu papier, ozdoby metalowe, wstążeczki itp. Zrobiłam też folder z „terms of use”, czyli dokumentami, w których twórczynie zestawów proszą o podawanie namiarów na ich blogi czy sklepy, jeśli się z ich dzieł korzysta u siebie na stronie. Całe szczęście, że zwykle nazwa producenta jest też w nazwie pliku z papierem czy kokardką, bo inaczej by człowiek nie doszedł do ładu z tym wszystkim. A ja jestem z tych, co lubią postępować według określonych zasad, choćby nawet nikt nie wyśledził, że coś przeskrobałam.
piątek, 4 maja 2007
Próby digi-scrapowe

No i jednak to przywiązanie do papieru... trzeba mi papier dotykać, nie tylko widzieć. Choć przyznać muszę, że te elektroniczne elementy są CUDNE.
piątek, 27 kwietnia 2007
niemiła przygoda

Nie zabrał na szczęście mojej ulubionej angielskiej Biblii, która po pierwsze była prezentem, a po drugie – jest niezwykle mądra, bo ma milionpiencet przypisów historyczno-ogólnoznawczych. Tak więc naprawdę mogło być gorzej.
Zadzwoniłam na policję, przyjechała policjantka o takim wyglądzie, że złoczyńcy powinni w ogóle z mety przestać robić przestępstwa. Spisała, dała numerek raportu, powiedziała, że mogę sobie posprzątać. Następnie zadzwoniłam do ubezpieczenia, które i tak nie pokryje kosztów naprawy, bo są za małe (płaci dopiero od pięciu stówek). No i tyle. Tomuś mówi, że jutro pojadą wmontować nową szybę, a dzisiaj muszę sobie okno zakleić folią. Co będzie ciekawe, bo neonkowe drzwi nie mają ramy i worek będę przylepiać w pracy do dachu pojazdu, a potem odlepiać, żeby wrócić do domu J.
No i czy mam się obrazić na Amerykę, że mnie takie coś spotkało? Nie sądzę; koszt naprawy zapewne nie będzie większy, niż kilkanaście godzin pracy, a i z samą czynnością nie powinno być kłopotu. Szan. Małżonek nawet zażartował, że gdyby ukradli całe auto, to może byłoby lepiej, bo ubezpieczenie by coś zwróciło. Tylko żeby złodziej zostawił Biblię w zaparkowanej obok czarnej impali...
- - -

Tak samo jak z tym blogiem – minęło jakieś sześć- siedem lat chyba od najpierwsiejszych początków, od pierwszego grzebania we FrontPage’u i PhotoShopie. Próbowałam robić strony w Wordzie, ale chociaż Word teoretycznie ma możliwość zapamiętywania w formacie html, na dłuższą metę się do prowadzenia strony nie nadaje. Ostatnio była krótka, a intensywna przygoda z Adobe GoLive. Wszystkie te opcje nie umożliwiają jednak takich bajerów, jak zostawianie komentarzy do poszczególnych postów, automatyczna archiwizacja czy oznaczanie wpisów etykietkami tematycznymi. No i ze zdjęciami jest jakoby łatwiej – miniaturka robi się „sama” i samodzielnie też linkuje się z większą wersją.
Jak do tej pory widzę, że nie za bardzo da się pisać po polsku w okienku blogowego edytora – wpisanie „ś” sprawia, że post się znienacka publikuje, natomiast „ż” wymazuje randomalnie kawałek zdania. Nie powinno się tak dziać – Blogspot powiada, że takie czynności są powiązane z skrótami klawiaturowymi z CTRL, a przecież polskie znaki pisze się za pomocą ALT, a i tak są takie niespodzianki. No trudno, nie zawsze pierwszy maja, będzie się notki klepało w Wordzie. Tym bardziej, że nasza domowa sieć bez drutu miewa czasem zawahania, a BARDZO nie lubię tracić tego, co już naklepałam.
Dostrzegam też pewne niekonsekwencje językowe, jakie funduje Blogspot – ni z gruszki, ni z pietruszki nazwy miesięcy w archiwum są po angielsku, a niby włączyłam polską wersję. Hm. Może się to kiedyś później wyjaśni.
Trzeba będzie też odbudować linki i wszystko inne, ale to po kawałeczku. Oficjalna data odpalenia nowego miejsca dla szkieuek w sieci to pierwszy maja.
Subskrybuj:
Posty (Atom)