- kontakty dwuogniskowe - mowy nie ma; widzę dobrze tylko w ograniczonej odległości, nawet rejestracja samochodu przed maską jest już trochę zamazana. Na dodatek bardzo niedobrze jest mi w nich na zewnątrz nawet przy lekkim słońcu i w ogóle oczy bolą nawet wewnątrz. Co ciekawe, ŚWIETNIE widzę w nich rozmówcę - wszystkie pory na pyszczydle :) Ale na tym to akurat nie bardzo mi zależy.
- kontakty zwykłe 3.00 - na odległość jako tako, czytanie - szczególnie małych literek i w kiepskim świetle - bardzo niefajnie. Przypomina mi się wieczorna jazda w Kostaryce, gdzie próbowałam czytać mapę przy samochodowym kinkiecie i wszystko było tak zamazane, że zdawało mi się, iż kontakty w ogóle wypadły mi z ocząt.
- kontakty zwykłe 2.75 - nadal w fazie testów - prawdopodobnie będzie to najlepsze rozwiązanie podróżne.
- paczauki najzwyklejsze szklane 3.00 i 2.75 - najlepsze rozwiązanie na codzienne działania: na odległość i w biurze dobrze, zdejmujemy do czytania (szczególnie Kindla).
Przetestowałam też w tygodniu bluzkę na spotkanie z Żydami mesjańskimi, gdzie trzeba się ubrać skromnie i niejako po żydowsku. W niedzielę zbadałam całość stroju - może być. Z ciekawości poeksperymentowałam też wczoraj wieczorem z zawojem na głowę czyli tichel - nie jest to zbyt skomplikowane i nawet posiadam szal, z którego można zmontować całkiem niezłe nakrycie głowy.
No i nauka/sprawdzanie hebrajskiego - kursywka. Mam listę słówek napisanych alfabetem kwadratowym oraz kursywą - przepisuję zatem kwadraty kursywą i sprawdzam potem, czy dobrze.
Źródło |
Widzę pewne problemy z rzadko używanymi literkami oraz z kilkoma, które piszą mi się w lustrzanym odbiciu. Odczuwam też pewne zamieszanie wynikające z wariantów - bo mam w tej chwili co najmniej trzy wersje zawijasków z różnych źródeł i każda jest trochę inna; co niby jest normalne, bo podobnie byłoby z europejskim alfabetem, ale jednak mąci.
Przekładanie kwadratowego na kursywę mam już więc względnie opanowane (chyba wskrzesiło się to, co umiałam dwa lata temu, bo niemożliwe, żebym w dwa dni spamiętała ponad trzydzieści znaczków). Kolejnym etapem będzie ćwiczenie czytania tychże zawijasków, do czego muszę sobie najpierw napisać kilka tekstów, bo nie mogę trafić na takowe w internetach.
W następnej kolejności koniecznie muszę się zagłębić w czasowniki. Mam pewien plan - zrobię sobie najsampierw układankę z jakimś podstawowym czasownikiem: rozmieszczanie karteczek z poszczególnymi formami w kratkach osobowo-rodzajowo-czasowych. To mi da generalną orientację w końcówkach. Potem będzie się pod to podłączało podstawowe czasowniczki.