sobota, 25 lipca 2015

15:68. (12) Wodospady, których nie ma, czyli Great Falls, Montana (poniedziałek)

[poprzedni odcinek] [następny odcinek]

Od wyprawy do Montany niedługo minie rok (początek września 2014), a ja nawet nie dojechałam jeszcze do połowy zapisków... wracamy zatem wspomnieniowo i zaczynamy od mapki.


Chociaż miasto zostało nazwane od wielkich wodospadów na Missouri, dziś z katarakt zostało już niewiele; na rzece pobudowano tamy i elektrownie (stąd przydomek Great Falls – Miasto Elektryczności) i wodne pióropusze poznikały.

A były piękne – tu właśnie Lewis zapisał, że to najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek miał przed oczami. W Visitor Center udało mi się upolować czarno-białą fotografię z czasów przedtamowych:


Dziś wjeżdża się na kilka punktów widokowych i ogląda tamy oraz pozostałości wodospadów.



Kiedy Lewis i Clark dotarli do tego miejsca (płynąc pod prąd ze wschodu i południa), musieli, rzecz jasna, obejść wodospady lądem. Transport łodzi i wszelakiego bagażu zajął im miesiąc i zaczęli się nawet obawiać, czy zdążą przejść tego roku przez góry. Po raz kolejny ich wyprawa nie mieści mi się w głowie.

Brak komentarzy: