...Na początek seria karteczek francuskich, świąteczno-noworocznych. Rok był 1977, czyli ORETY ponad 30 lat temu... tato był tej zimy we Francji i przysłał nam chyba dwie z tych kartek, a resztę przywiózł, razem zresztą ze stertką widokówek. Do nich jeszcze dojdziemy.
Oto moja ulubiona kartka, choć kiedy dzisiaj na nią patrzę, zadziwia mnie zestawienie sarenki z bratkami. Hm.
Tu jeszcze cztery z tej samej serii...
A tu kolejna ulubiona, bo otwierała się w soczyste trójwymiarowe róże i nieustannie mnie w moim jednocyfrowym wieku zachwycała!
Zdjęłam wczoraj z mojej ściany w pracy kolekcję ateciaków, które wisiały tam chyba z rok i z pewnością się już opatrzyły. W dwa-tysiące-dziesiątym będzie co miesiąc nowa wystawka starych kartek! Przejrzałam wczoraj całe pudełko i od razu rzuciło się w oczy kilka tematów: polski folklor, zamki, pomniki (łącznie z niejakim Nowotką Marcelim), Kraków, góry, morze, ludzie w dziwnej odzieży (chodziło o budynki, ale załapali się przechodnie np. w dzwoniastych portkach), Wielkanoc, Francja sprzed 30 lat, kwiatysie nie-fotograficzne...a na luty planuję ni mniej, ni więcej, tylko ruskich aktorów, o takich na przykład :)












































