poniedziałek, 28 grudnia 2009

662. myślami na wycieczkach

Skończyłam wreszcie pilne tłumaczenie, więc wysłałam na Pikasę zdjęcia z piątkowej wycieczki do Chicago oraz – gdyby ktoś był zainteresowany szkiełkami – szczegóły upolowanych w ten dzień witraży. A jeszcze mam do opisania kilka albumów z Polski...

Zabrałam się również za planowanie wycieczki na Przylądek Canaveral. Plany są na razie ukryte po lewej stronie pod hasłem Key West, bo właśnie to miejsce, najostatniejsza wyspa w łańcuszku na końcu Florydy, byłoby najdalszym punktem.


Całość owinięta jest wokół wtorku i niedzieli: we wtorek ma startować rakieta typu Atlas, a w niedzielę nad ranem – prom Endeavour. Po niedługim grzebnięciu w ęternecie okazało się jednak, że to nie taka prosta sprawa. Po pierwsze – trzeba zdobyć bilety na ten prom, które ponoć wyprzedają się w ciągu kilku minut od otwarcia internetowej sprzedaży. Po drugie – trzeba tam zajechać około trzeciej nad ranem albo nawet wcześniej, ale to akurat mamy w miarę pod kontrolą w przeciwieństwie do faktu, że nawet na pięć minut przed planowanym odlotem mogą jeszcze ten start odwołać albo przesunąć. No i wtedy jesteśmy stówkę w plecy, chyba, że będzie się nam chciało pędzić drugi raz. (Bilet na prom jest przywiązany do danej misji, a nie do daty, więc jeśli odlot pięć razy przekładają, to bilet cały czas jest ważny.)

Po następne – na razie myślimy o lutym i Endeavour, ale jeśli będzie bida albo T będzie meganiezbędny na budowie, to trzeba będzie wyprawę przełożyć na jakiś późniejszy odlot.
No i trzeba też wziąć pod uwagę, że odlot ogląda się z odległości ok. 10 km, więc bez lornetki jest to po prostu jasna kula ulatująca w górę.

Póki co, jestem podekscytowana całością zagadnienia i innymi atrakcjami, jakie by wycieczka zawierała: namorzyny, snorklowanie, drzewa rosnące w wodzie, super mosty, Everglades, Savannah, krrrakadiły (wiem, że to tak naprawdę aligatory, ale w naszym domowym języku wszystko to są krrrakadiły, podobnie jak wszystkie ptaki stojące w wodzie to żurawele, wpływ ukraińskich współpracowników T.)

Cieszy mnie też możliwość, że dzięki spaniu w namiocie jest szansa na noclegi w ciekawych miejscach – na bagnach, na plaży, pod palmą, może na jednej z malutkich wysepek Florida Keys... nie wspominając o tym, że takowe spania znacznie obniżają koszt wyprawy :).

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

hej!
Czy znasz plska ksiegarnie D&Z??
Koniecznie sie tam wybierz! Pomijajac asortyment ksiazek, ktory nieprzyzwyczajonego moze przyprawic o zawrot glowy, maja tam torebki do pakowania tak piekne ze strach. wyzebralam u nich caly plik i bede miec cudowne papierki do scrapowania!
pozdrawiam
doska