W tej chwili druga asystentka pucuje szefowe biuro jakąś chemią – zdaje się, że usiłuje usunąć nawet najdrobniejsze ślady jego DNA. Jak zwykle przejawia nadgorliwość.
A dzisiaj na dzień dobry mam niezbyt miły email od klienta, który nie umie przysłać mi swojej maleńkiej reklamki (zrobił sobie ogłoszenie drobne, które nawet w postaci rara ma ponad 20 mega i nie chce przejść przez mail, a gość twierdzi, że nasze FTP jest popsute – a NIE jest). No i muszę do niego zadzwonić i pewnie wysłuchać jego brzęczenia.
Dla odstresowania od tego wszystkiego zrobiłam wczoraj domek dla Niki, która chciała domek mieć. Przynajmniej nad tym mam jaką taką kontrolę :)

2 komentarze:
aaaleeee .... ja też chcę taki mieć :))))))
no to ciach-ciach, kleju-kleju - i bedzie :) W sam raz zajecie na dlugie zimowe wieczory :)
Prześlij komentarz