niedziela, 24 kwietnia 2011
czwartek, 21 kwietnia 2011
932. tuż przed wyprawą
Wieczorem wyjeżdżamy dziś na wyprawę teksańsko-nowomeksycką; pierwszy długi etap to skok do Dodge City - 14 godzin, około 1300 km. Wsiadamy na hajłej numer 88, który łączy się z 80, pierwszy zakręt w Des Moines w Iowa za 500 km (na autostradę 35), następny w Kansas City za kolejne 300 - i potem trzeba będzie zacząć patrzeć na mapę :)
Gdzieś się będzie po drodze spało, bo oczywiście nie da się przejechać aż tyle nocą, za jednym zamachem, kiedy nic się nie dzieje.



Póki co, czeka mnie jeszcze jakieś 8 godzin strrrrrresu przedwyjazdowego, a potem lecę do domciu, szybki prysznic, jakieś papu i ziuuuuuuu! Jeśli będą niteczki, to może nawet uda się przesłać jakiś mini-raport z trasy, bo laptopów żadnych nie bierzemy.
The World is a book, and those who do not travel read only a page. ~St. Augustine
Świat jest jak księga; ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jedną stronę. ~św. Augustyn
poniedziałek, 11 kwietnia 2011
931. kajakśmy sobie sprowadzili
Na nadchodzącą wyprawę nabyliśmy kajak z oprzyrządowaniem. Nie od początku mieliśmy taki zamiar, ale kiedy oficjalni przewoźnicy zaśpiewali $300 za przeciągnięcie nas po podeschniętej, a zatem raczej bezpiecznej Rio Grande, T zaczął grzebać w internecie i okazało się, że sprzęt wyjdzie o jakieś 30% taniej no i oczywiście będziemy go mieć, w odróżnieniu od korzystania z usługi, podczas której kasa idzie w powietrze i w widoki.
Zadzwoniłam nawet to parku narodowego Big Bend, coby się rozdowiedzieć szczegółowo, jakie są reguły i ewentualne dodatkowe koszty – okazało się, że całkiem to wszystko przystępnie wygląda, a pozwolenie na korzystanie z rzeki w ogóle jest darmowe, ale pewnie w ten sposób rachują pod wieczór, czy wszyscy wrócili. W końcu to dzicz nad dzicze.
Na razie kajak pływa wśród foteli i roślin doniczkowych, a kot w ogóle uciekł i gdzieś się skrył.

A z całkiem innej beczki – byliśmy dziś w bibliotece wypożyczyć książki na teraz i na wycieczkę (mamy też zapasik książkowych empetrójek na długie godziny, jakie przyjdzie nam przesiedzieć w pojeździe). Pokarało mnie chyba za przerost ambicji, bo pożyczyłam sobie książkę po hiszpańsku, z czerrrrrwonymi usty na okładce, sądząc, że to romansidło jakieś będzie, a romansidła bywają łatwe. Trzeba było jednak rzucić okiem do środka, bo pierwsze zdanie zaczyna się od „Cuando el vampiro entró en el bar...”, a ja prędzej zabrałabym się za dwunastotomową historię Kanady, niż za książkę o wampierzach. Trudno. I tak całej nie przeczytam, przebrnę pewnie przez parę stroniczek i pójdzie z powrotem do biblioteki.
środa, 6 kwietnia 2011
930. kot w pasztecie | cat in pâté
Pudełko po pasztecie zostało przechwycone, wypucowane, zaopatrzone w embossowanego na gorąco kitka, a następnie pogessowane, żeby chwyciła się go farba. Pewnie alkoholowe tusze by też zadziałały, ale nie posiadam. Za to akwarelki i farbki H2O potraktowałam ulubionymi ostatnio Perfect Pearls, dodałam kudłatą włóczkę i koraliki - i powstała taka oto stronka w art journalu, bardzo kolorowa i uzupełniona jeszcze kilkoma złotymi myślami o kotach.
Today's post will be bilingual, because I wanted to mention the inspiration I found on Patty Szymkowicz's blog. A few days ago I came across an altered tin there, looks like a home for some small fishes. We were having a Polish pâté at home, whose container is not a "real" metal tin, but thick aluminum foil - close enough, and easier to smash.
I intercepted the tin on its way to the trashcan, cleaned it, decorated with a heat-embossed kitty image and smashed. Then I gessoed it so that the paint would stick to the surface - alcohol inks would probably work nicely as well, but since I don't have them (yet), I needed a work-around. Then some watercolors, H2Os, Perfect Pearls for extra shine, fuzzy yarn and some beads - and here is the resulting art journal page!


And this is the before look of the tin:

wtorek, 5 kwietnia 2011
929. plecionki, czyli love and money looms
Zmotywowało mnie to do wygrzebania krosienka, jakie dostałam od kogoś w prezencie chyba z dekadę temu. Uplątałam na nim, w miarę zgodnie z instrukcjami, poniższą serwetkę. Nie jest to szczyt doskonałości, ale jak na pierwszy raz przynajmniej wierzchnia strona nadaje się do pokazania.







piątek, 1 kwietnia 2011
928. na pierwszego kwietnia

W kwestii zieleni - nie zamierzałam już tworzyć więcej kartek wielkanocnych, ale nawinęła się ta kwiecista bibułka, no i się wysklejała taka karteczka oraz dwie podobne:


No i jak pani powiedziała, że lepiej spać na kampingu w górach, bo tam chłodniej, a inaczej będziemy się smażyć - trudno mi sobie to wyobrazić, smażenie się pod koniec kwietnia :) Ale może dociągać i do stówy. Nic dziwnego, że ognisk się nie pali, pewnie wszystko suche jak pieprz.