czwartek, 21 kwietnia 2011

932. tuż przed wyprawą

Dawno już nie było takiej długiej dziury w nadawaniu... wracam jednak wreszcie do normy po dość przygnębiających przeżyciach, bo life goes on, jak mówią tubylcy, i nie pozostawia zbyt wiele czasu na marudzenie.

Wieczorem wyjeżdżamy dziś na wyprawę teksańsko-nowomeksycką; pierwszy długi etap to skok do Dodge City - 14 godzin, około 1300 km. Wsiadamy na hajłej numer 88, który łączy się z 80, pierwszy zakręt w Des Moines w Iowa za 500 km (na autostradę 35), następny w Kansas City za kolejne 300 - i potem trzeba będzie zacząć patrzeć na mapę :)
Gdzieś się będzie po drodze spało, bo oczywiście nie da się przejechać aż tyle nocą, za jednym zamachem, kiedy nic się nie dzieje.

Atrakcji oczywiście powinno być mnóstwo, ale najbardziej czekam na trzy. Pierwsza z nich to miasteczko Taos w Nowym Meksyku, gdzie zwiedza się wioskę zamieszkałą nieprzerwanie od około tysiąca lat, zbudowaną z adobe, czyli mieszaniny gliny chyba ze słomą i czymś tam jeszcze. Spodziewam się cudnych zaułków, adobowego brązu zmieszanego z turkusem, bo z obrazków wynika, że lubią tam różne rzeczy malować na turkusowo (turkus jest zresztą kamieniem stanowym Nowego Meksyku).

Druga wielka atrakcja to Białe Piaski, również w NM - unikatowe miejsce, ogromny teren zasypany bielusieńkim mielonym gipsem. Będziemy się starać zdążyć na zachód słońca, który ponoć jest tam zupełnie nieziemski, a potem nastawiamy się na spanie w postaci backcountry camping - czyli taszczymy graty na własnym grzbiecie około kilometra w głąb tej pustyni i tam rozbijamy namiot (z nadzieją na widoki nocne w świetle księżyca z kolei).

No i trzecia wielka atrakcja, pod którą kupiliśmy wspomniany wcześniej kajak - kanion Santa Elena w parku narodowym Big Bend. Przymierzamy się do płynięcia po Rio Grande na granicy z Meksykiem - albo przynajmniej do brodzenia po wodzie i ciągnięcia rzeczonego kajaka na sznurku, bo susza tam ponoć wielka i poziom wody wyjątkowo niski :)

Póki co, czeka mnie jeszcze jakieś 8 godzin strrrrrresu przedwyjazdowego, a potem lecę do domciu, szybki prysznic, jakieś papu i ziuuuuuuu! Jeśli będą niteczki, to może nawet uda się przesłać jakiś mini-raport z trasy, bo laptopów żadnych nie bierzemy.

The World is a book, and those who do not travel read only a page. ~St. Augustine

Świat jest jak księga; ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jedną stronę. ~św. Augustyn

2 komentarze:

Mrouh pisze...

Niech to zatem będą piękne strony w księdze świata:-)

kasia | szkieuka pisze...

.