czwartek, 14 lipca 2016

16:42. okruchy historii, czyli co jeszcze widzieliśmy w Peorii


JUBILEE COLLEGE

Pierwsza ciekawostka to Jubilee College - szkoła z czasów, kiedy Illinois leżało do obszarów nadgranicznych, dopiero urządzanych na nową modłę. Niejaki Philander Chase, członek, a potem biskup kościoła episkopalnego, przemieszczał się wraz z rodziną coraz bardziej na zachód - z Nowego Jorku przez Connecticut, Ohio i Michigan do Illinois. Czynił to w gorliwości ewangelizacyjnej i pod koniec życia wymarzył sobie, że koło Peorii powstanie wiejski college.

Źródło

Zbieranie funduszy szło jednak nienajlepiej; z zaplanowanego czworoboku powstała jedynie połowa budynku. Szkoła działała nieco ponad dwie dekady i była zjawiskiem wyjątkowym, jedną z pierwszych instytucji edukacyjnych w naszym stanie. Miała sama się utrzymywać, więc istniał w niej młyn, a także wielkie stado owiec. Dodatkowo oddalenie od osiedli ludzkich miało odizolować młodzież od zgubnych wpływów.




W utrzymaniu poważnej atmosfery miała też pomagać konserwatywna architektura, na przykład gotyckie okna.


Szkoła jednak podupadała, zapisywało się coraz mniej uczniów, miała sporo długów - a na dodatek spalił się przynoszący dochód młyn. Chase zmarł na skutek wypadku drogowego i choć próbowano ją utrzymywać przy życiu, w roku 1862 została zamknięta.

Połaziliśmy koło budynku o poranku, jeszcze w rosie, a zarazem w początkach deszczyku; nie do końca było wiadomo, czy wolno tam wchodzić, bo straszyły wielkie znaki NO TRESPASSING, ale pani biegaczka powiedziała nam, że nic się nie stanie, a poza tym ona sama tam zaraz pójdzie biegać. Tośmy i obejrzeli, łącznie z wielkim piecem na pobliskiej łączce.


MOST W PEORII

Peorianie mają do dyspozycji kilka mostów - my obejrzeliśmy z bliska Murray-Baker Bridge, bo prowadziła pod nim ścieżka z planetami. Nawet wykonywano jakieś prace, co fajnie uzmysłowiło skalę takiej sterty żelastwa i maleńkich ludzików.



Nazwa Murray Baker upamiętnia pierwszego wiceprezydenta Caterpillara. Bo w Peorii mało co NIE upamiętnia Caterpillara :)


OBROTNICA

Wędrując do najbliższych Słońca planet natknęliśmy się też na ciekawą strukturę z czymś w rodzaju chudej bramki. Podeszliśmy bliżej - nie trzeba było się długo zastanawiać, to stara obrotnica kolejowa.




Doczytaliśmy później, że należała do linii kolejowej Peoria and Rock Island Railroad - spotkaliśmy się z nią przy Neptunie, na ostatnim przystanku planetarnym. Kolej ta, mająca niecałe 150 kilometrów długości, łączyła Peorię z portem nad Mississippi i służyła w znacznej części do transportu ziarna do peoriańskich gorzelni wytwarzających whisky.

Aliści w 1919 roku zarządzono prohibicję, a że jednocześnie rozwijała się produkcja automobilów dostępnych dla wielu obywateli, linia kolejowa stopniowo podupadała, aż wreszcie przekształcono ją w park stanowy.

BUDYNKI W MIEŚCIE

Jak to zwykle bywa, starocie przeplatają się w takich miejscach z nowoczesnością. Podczas krótkiego (lecz męczącego, bardzo upalnego) spaceru obejrzeliśmy ratusz...



... Commerce Bank z lat dwudziestych...


... i pochodzący z tego samego okresu Madison Theatre.


Źródło

A z drugiej strony mamy budynki bardzo nowoczesne, aż zadziwiająco spore na takie miasto jak Peoria (koło 120 000 mieszkańców) - rozmaite hale, boiska itp. Zapewne dołożył się do ich zbudowania Caterpillar :)


Pozostaje jeszcze pytanie, czy widzieliśmy epoletnika. A jakże by nie! Ten akurat fruwał sobie nad rzeką:


I na tym kończymy sprawozdanie z wycieczki do Peorii - w kolejce czekają już odcinki z nieco dalszych terenów, mianowicie z Kentucky, które zwiedzaliśmy od spodu (Jaskinia Mamucia) i z wierzchu (gorzelnia Jima Beama).

Brak komentarzy: