poniedziałek, 11 lipca 2016

16:41. dzięcioł na żelaznej wieży, czyli Peoria z góry

poprzedni odcinek | następny odcinek


Jedną z atrakcji zaproponowanych przez uczestników wycieczki był Grand View Drive w Peorii – trasa na wzniesieniu nad doliną rzeki Illinois, po stronie zachodniej zabudowana „na bogato”, a po wschodniej pozostawiona w naturalnym stanie, z widokiem otwierającym się w kilku miejscach na koryto rzeki, w tej okolicy rozszerzającej sie w Peoria Lake.


Widok, owszem, jest przyjemny, ale nic w nim nadzwyczajnego nie ma. Zdumiewam się zatem, że kilka źródeł podaje, jakoby prezydent Teodor Roosevelt nazwał to miejsce „najpiękniejszą drogą na świecie” – a to on właśnie ustanowił pięć parków narodowych, osiemnaście pomników narodowych, sto pięćdziesiąt chronionych lasów, ptasie rezerwaty, ogólnie objął ochroną tereny równe trzykrotnemu obszarowi Polski... więc przecież bywał w naprawdę niesamowitych, zapierających dech miejscach. I taką dróżkę nazwał najpiękniejszą? T ma teorię, że była to po prostu jego pierwsza wycieczka :)

O wiele ciekawszy był punkt dorzucony spontanicznie, czyli serendypia w Peoria Heights – wieża ciśnień zaadaptowana do oglądania okolicy, jedyna tego rodzaju atrakcja w USA. Za drobną opłatą wyjeżdża się windą na nieco ponad sześćdziesiąt metrów, skąd rozciąga się widok na dość szeroką okolicę.











A żeby była też pożywka dla intelektu spragnionego na tej wysokości jakiejś filozofii, poinstalowano też tablice ze złotymi myślami.


No i wspomnieć też trzeba niewyjaśnioną do tej pory obecność wielkiego dzięcioła klupiącego dziobem w pomalowany na stodółczane bordo metalu tworzącego wieżę :)



Na koniec odcinka słów kilka o samym słowie Peoria: otóż pochodzi ono od nazwy plemienia indiańskiego, która oznacza „przychodzący z pakunkiem na plecach”. Indianie – Peorianie mieszkają obecnie w Oklahomie, jest ich niecałe trzy tysiące.

Peorianką (w 25% - oraz w 25% Szauniską i 50% Rosjanką) była pewna tancerka – Edna Moscelyne Larkin... Jasinski. Zdziwiło mnie polskie nazwisko – okazało się, że wyszła za mąż za polskiego tancerza, Romana Jasińskiego, który urodził się w Warszawie, tańczył w Monte Carlo, gdzie poznał Ednę i razem z nią przeniósł się potem do Oklahomy. I tak się to wszystko łączy :)




Brak komentarzy: