piątek, 24 czerwca 2016

16:36. nadrzeczna utopia, czyli River City


Płynąc wodną taksówką do Chinatown mija się po lewej stronie budynek niemal włażący do wody, a zarazem osobliwie okrągły, a właściwie sinusoidalny. Jego projektantem, co w ogóle nie dziwi, jest Bertrand Goldberg – ten sam architekt, który stworzył opisywane w poprzednim odcinku Kukurydze czyli Marina City. Goldberg szkolił się między innymi w Niemczech, gdzie zaprzyjaźnił się z modernistycznym stylem bauhaus, domagającym się minimalizmu (precz z dekoracjami – ornament to zbrodnia, mniej oznacza więcej, less is more) i funkcjonalności przede wszystkim (forma wynika z funkcji, form follows function).

Nie za bardzo przepadam za takim stylem, ale sama architektura jako zjawisko jest ciekawa. Podczas pierwszej wyprawy do Izraela zwędrowaliśmy na sam koniec Białe Miasto w Tel-Awiwie, największe na świecie skupisko bauhausowych budynków. Nie da się ukryć, spacer wśród ciągnących się przez wiele ulic gromady białych kostek jest intrygujący... ale naprawdę wolę struktury przyozdobione trochę taką czy inną fikuśnością. Ot – moja amatorska preferencja.

Wracając do River City – pierwszy projekt wyglądał zupełnie inaczej i miał stanowić ucieleśnienie Goldbergowej wizji „miasta w mieście”: wikipedia powiada, że chodziło o sześć wieżowców zapewniających mieszkańcom nie tylko nocleg, ale i wszelakie inne usługi, ale sądząc po znalezionych gdzie indziej rysunkach, architektowi marzyło się tych wieżowców o wiele więcej.

Źródło

Źródło

Źródło

Ta pierwsza wersja jednak nie przeszła, więc pojawiła się modyfikacja:

Źródło

I to jednak nie doszło do skutku – zaplanowano więc zbudowanie nad rzeką falistego węża:

Źródło

Źródło

Z węża, gdy już wreszcie doszło do realizacji, ostało się tylko jedno odwrócone S:


A my, oczywiście, widzieliśmy tylko jego nadrzeczny bok; fajnie byłoby się kiedyś wybrać i pooglądać drugą stronę i całe otoczenie.







Dzięki internetom można zajrzeć i do wnętrza – plany przynajmniej niektórych mieszkań są trochę mniej ekstremalne niż w Kukurydzach:


Szukałam też filmiku, ale nie udało mi się natrafić na sensowne wnętrza mieszkań, jedynie na zestawy zdjęć ukierunkowanych na sprzedaż jednostki, albo na roztrzęsione nagranie zagracenia. Najlepszy z nich przedstawia betonowy korytarz:


I trzeba się zwijać z tymi relacjami – z taksówki wodnej został jeszcze jeden odcinek o budynku, który dopiero powstaje i nie ma nawet żadnej sprytnej nazwy. W nadchodzący weekend wybieramy się zaś do Peorii, a za tydzień na trzy dni do Kentucky, z Jaskinią Mamucią w roli głównej.

Brak komentarzy: