poniedziałek, 21 marca 2016

16:04. Utah 16: Chemia, historia i geologia, czyli droga 279 (część 1) (poniedziałek)

<<poprzedni odcinek>> || <<następny odcinek>>


Po wjechaniu z Kolorado do Utah zatrzymaliśmy się na chwilkę w Visitor Center 60 kilometrów od granicy – zwykle podobne instytucje znajdują się bliżej zmany stanu, ale przedzieramy się przez takie pustkowia, że lokalizacja nie ma wielkiego znaczenia. Dróg co kot napłakał, skrzyżowań nie ma, a jeśli pojawiają się nawet jakieś mieściny, to nad wyraz niegościnne, bo zjazdy do nich opatrzone są suchym „No Services”.

Pobrawszy materiały informacyjne (z jakiejś przyczyny nie dawali mapek stanu, ale to nic, mamy atlas) suniemy trochę na południe, na drogę stanową numer 279. Prowadzi ona do fabryki potażu. Wyciąga się go spod ziemi za pomocą rozpuszczania w gorącej wodzie i potem odparowywania.


Tu należy się mała wzmianka wyjaśniająca słowo „potaż” (albo też „potasz” według starszej pisowni): jak powiada Wiki, może się ono odnosić i do tego, co produkuje się z popiołu ze spalania drewna, jak i z wypalania skał o dużym stężeniu soli potasu. 

W Utah mamy do czynienia ze skałami, a dawno temu, podczas wycieczki na Wschodnie Wybrzeże, przy zwiedzaniu Jamestown natknęliśmy się na polski akcent w związku z tym pierwszym – otóż w 1608 roku przybyła tam grupa polskich rzemieślników, specjalizujących się w produkcji SZKIEUEK, mydła i właśnie potażu. Tym sposobem na nowym kontynencie pojawili się pierwsi przedstawiciele Polonii w liczbie sześciu; i ledwie minęło dziesięć lat, Polacy urządzili pierwszy w pisanej historii Ameryki Północnej strajk – i wygrali. Dziś w tym historycznym miejscu działa dalej warsztat demonstrujący dawne techniki, ale z tego, co pamiętam, ogranicza się do szkła.

Wracając do drogi 279 – miałam (nikłą, przyznaję) nadzieję, że uda się zobaczyć stawy ewaporacyjne – śliczne, niebieskie – ale pozostaje pokazanie ich na zdjęciu satelitarnym:

Źródło
Przed kopalnią stoi pomnik upamiętniający smutne zdarzenie z lat 60-tych, kiedy wydobycie odbywało się jeszcze metodą konwencjonalną. Wybuch metanu spowodował śmierć osiemnastu górników; część zginęła na skutek samego wybuchu, część od tlenku węgla. Pozostali uratowali się dzięki budowaniu barier oddzielających ich od trujących gazów.



A z potażem związana jest jeszcze taka ciekawostka, że pierwszy patent, jaki wydano w Stanach Zjednoczonych, dotyczył właśnie procesu jego produkcji. Dokument podpisał sam prezydent Jerzy Waszyngton (oraz ówczesny sekretarz stanu Tomasz Jefferson), a oryginał znajduje się w Instytucie Historycznym w Chicago.

Źródło: Public Domain

Na koniec jeszcze potażowa fraszka Ignacego Krasickiego:

Gdyby nie było potażu
Nie byłoby ekwipażu;
Skarb to nie dość wielbiony
Z popiołów mamy galony.

(I znów należy się wyjaśnienie – bo galony z pewnością nie odnoszą się tu do miary objętości, tylko chyba do uroczystych strojów, obszywanych właśnie galonem – ozdobną taśmą.)

Brak komentarzy: