Po
północnowschodniej stronie Boise, stolicy Idaho, u stóp otaczających miasto
gór, mieści się dawne więzienie stanowe – cały kompleks kilkunastu budynków,
ktory przez ponad sto lat służył jako miejsce odosobnienia koniokradów,
rzezimieszków, morderców i innych przestępców.
Z jednej strony
– przyjemniej byłoby zaplanować wycieczkę tak, żeby zwiedzać same ładne miejsca.
Z drugiej jednak mądrzej chyba jest zawrzeć w programie także miejsca smutne,
bo to w końcu kawałek historii. Zresztą, nawet ładne miejsca miewają czasem
drugą stronę, tę ciemniejszą – zachwycam się potężnymi tamami, jeziorami, jakie
te tamy tworzą, ale wiadomo, że nei odbyło się to bez wpływu na środowisko. Z
trzeciej strony – kompanie zarządzające elektrowniami finansują rozmaite
inicjatywy sprzyjające środowisku czy też zmniejszające skutki wkroczenia
cywilizacji, na przykład wylęgarnie ryb czy parki.
Przejeżdżamy
też przez rezerwaty Indian – dawniej cieszyło mnie to, ale fajnie,
indiańskie tereny, ale teraz dowiedzieliśmy się, że rezerwaty to właściwie
getta; przy ich tworzeniu nie chodziło o to, żeby cokolwiek chronić czy
ułatwiać życie danemu plemieniu (jak w przypadku rezerwatów przyrodniczych),
tylko o usunięcie ich z ziem, których zapragnęli biali. I można powiedzieć, że
taki jest bieg historii, jeden lud najeżdża inny, ale niestety przyznać też
trzeba, że rząd amerykański wielokrotnie łamał swoje własne obietnice, zrywał
podpisane z Indianami traktaty i to chyba właśnie boli.
Przykładem
takiej smutnej historii są Indianie Nez Perce. Kiedy Lewis i Clark wędrowali na
zachód i byli już mocno wycieńczeni, Nez Perce ich z dobrej woli wspomogli;
zaopiekowali się ludźmi i końmi, udzielili schronienia i pomocy. Kilkadziesiąt
lat później rząd kazał im się przenieść do rezerwatu i dał im na to trzydzieści
dni. Nez Perce prosili o przedłużenie terminu, bo akurat wezbrała rzeka i
ciężko by się było przeprawić ze wszystkim. Zgody jednak nie otrzymali, więc
postanowili się bronić, uciekając jednocześnie do Kanady. Przebyli ogromną
odległość, cały czas prowadząc potyczki z białymi i zostali wreszcie osaczeni
kilkadziesiąt kilometrów od Kanady, która dałaby im wolność.
Nie spełniono
obietnicy o rezerwacie w Idaho – zamiast tego przepędzono Nez Perce na
południe, do Oklahomy, gdzie na bagiennych terenach zaatakowała ich malaria.
Dopiero kilkadziesiąt lat później pozwolono im wrócić na północ.
I tak –
wracając do stanowego więzienia – historia każdego miejsca i każdego narodu
jest bardzo skomplikowana i niestety pełna smutnych zdarzeń i złych ludzi. I
trzeba to poznawać, żeby jako tako mieć pełny obraz.
Mury z piaskowca, zbudowane przez więźniów |
Bramy dla pojazdów z więźniami |
Pomieszczenie komendanta |
Nie byliśmy
jeszcze nigdy w takim więzieniu, szczególnie w obiekcie, który działał jeszcze
za mojego życia. Widywało sie pojedyncze cele w skansenach, ale to zupełnie co
innego. Tutaj widzieliśmy kilka rodzajów cel...
Więzienna pralnia |
...i nawet
karcer – tzw. Syberię.
W karcerze
lądowało się za przestępstwa na terenie więzienia – czasem nie wiadomo było
nawet, na jak długo, bywało, że i na rok. Jedynym zajęciem było czytanie
Biblii. Na tablicy informacyjnej były slowa któregoś ze strażników, że naprawdę
wolałby karcer zlikwidować, ale niestety musi on istnieć, bo to jedyny sposób
na trzymanie w ryzach ludzi, którzy nie boją się niczego.
Widzieliśmy też
budynek z celami śmierci i z szubienicą – przy odrobinie wyobraźni cierpnie
skóra.
Pomieszczenie dla "widzów", szubienica, portret ostatniego więźnia, na którym dokonano egzekucji |
Pod szubienicą |
W więzieniu
jest też muzeum wojskowe, przedstawiające przede wszystkim różne rodzaje broni.
Zwykle nie bardzo lubię takie miejsca, ale ponieważ akurat tłumaczę książkę o
Izraelu, mocno naszpikowaną militarnym słownictwem, pooglądałam sobie, jak co
wygląda, taki przykładowo moździerz.
Skoro już o
językach mowa, to muzea są zawsze okazją do pracy nad słownictwem i
uświadomienia sobie, jak wielu wyrazów człowiek nie zna – oraz tego, że słynna
teoria o Eskimosach i ich niezliczonych słowach na określenie śniegu to raczej
bujda: każda dziedzina, jeśli się z nią ma głębiej do czynienia, ma swój rozległy
słownik. Dla mnie dzida to dzida – a okazuje się, że każdy rodzaj ma swoją
nazwę.
Podobnie rzecz
się ma z szablami i pokrewnymi szpikulcami:
Przykłady znanych odznaczeń:
Z więziennych
ciekawostek jeszcze dwa zdjęcia – różne rodzaje broni sporządzonej przez więźniów
oraz tabliczka upamiętniająca kopanie tunelu oraz odkrycie go przez strażnika.
Bonusy z drogi
– na autostradzie mija się ładunki długie i szerokie :)
I trzeba
uważać, jak się człowiek zachowuje w hotelu, bo można potem wylądować na
wielkiej tablicy jako grouch – zdrzęda :)