piątek, 2 listopada 2012

1229. papier zawichura

Dostałam od koleżanki w pracy kilka kartek papieru marmurkowego - zaczęło się od tego, że wyrzucała jedną sztuke, bo się coś tam źle wydrukowało; mówię, że chętnie wezmę, przecież jest jeszcze cała druga strona (oraz brzegi :) Na co ona - to masz kilka, bo i tak nie zużyję, mam całą paczkę.

Toż to śnieżyca! - pomyślałam sobie. Poleciały najpierw na powierzchnię śnieżyny wielkie, z perłowek akrylówki zmieszanej z farbą brokatową, a następnie stempelki mniejsze ze sredrnym tuszem i takimże brokatem. Zamierzam jeszcze dołożyć trzecią warstwę - białe albo przezroczyste gwiazdki embossingiem na gorąco.



Co się zaś tyczy zawichury, to pewien polonijny Starszy Pan, którego darzę wielką sympatią, tak właśnie mówi - gdzieś w kilkudziesięciu latach przebywania tutaj zawieruchę wywiało i zastąpiło nowym terminem, który znakomicie oddaje specyfikę zimowej aury w Chicago. (Ów miły pan mówi również zakomarki zamiast zakamarki i nieustannie mnie to bawi :)

====================

Trochę mi zostało farbianej mieszanki, więc postemplowałam brązowe torebki, które na kiermaszach służą mi za opakowania.


No i jadę też z koksem w zakresie uzupełniania dekoracji na pięciu eksplodujących pudełkach - kropkuję bez opamiętania:



2 komentarze:

JaMajka pisze...

Ale intensywnie wyszło na szarym papierze!!! Super :)

Natka pisze...

Śliczne te śnieżynki!