...w konstruowaniu okładki gromadziennika. Mamy mianowicie literki, pogessowane i pomalowane akrylówką (bardzo lubię tę szorstkość), oraz cztery koralikowe ozdóbki. Na tym koniec - piątej nie będzie z braku czasu, bo tyle wszystkiego czeka w kolejce.
Kraftowanie odbywa się w takim oto bałaganiku - blacha na minimuffinki znakomicie sprawdza się przy pracy z koralikami i w ogóle małymi elemencikami, które trzeba jakoś pozaganiać do przegródek na czas pracy.
Natomiast na łóżku zalega sterta kajetów, czyli lecznica gromadzienników.
To tyle. W kolejce czeka gra dla dzieci na szkółkę niedzielną, jutrzejsza lekcja polskiego, pliki, albumy, o prozaicznym praniu i jemu podobnych nie wspominając... Jak to się stało, że życie mi się tak nagle zagęściło??
2 komentarze:
gromadziennik to świetna rzecz! Mogłabyś napisać w którymś poście co zabierasz na takie wyprawy, żeby wygodnie się go robiło? chyba gdzieś już to było ale nie mogę znaleźć.
to ja może przed tym następnym wyjazdem, za dwa tygodnie, sfocę, co ze mną jedzie.
Prześlij komentarz