Dzieciaki jednak dzielnie wykręcały dzioby, szumiały i syczały - jestem pewna, że to opanują; kiedyś zestawienie "pomarańczowy podkoszulek" wydawało się nie do przejścia, a teraz nawet nie muszą myśleć, żeby to wyturlać z ust.
A kiedy pisaliśmy całą odmianę na tablicy, popatrzyłam na formę "chcecie" i pomyślałam sobie, że w tym słowie są trzy "c" i każde z nich czyta się inaczej (albo nie czyta wcale). Jak ja się cieszę, że już umiem mówić po polsku :)
W ramach obrazka - przekorne szkieuka, okna ze zwiedzanej tydzień temu kopalni. Prawie że witraż - z tym, że "prawie" robi różnicę :)
1 komentarz:
Zdolne dzieciaki, godna podziwu wytrwałośc w szelszczeniu... ale za to jaki wstęp będa miały do nauczenia się innych, chocby i dziwnych języków:-)
Prześlij komentarz