czwartek, 8 października 2009

615. lightbox, czyli świetliste pudełko

Zmajstrowałam sobie podświetlane pudełko celem ułatwienia pracy z blaszkami, czyli embossingu na zimno. Składa się ono z pudełka po czekach, połowy pudełka na cedeczko, przedłużacza i małej lampki, którą się wtyka prosto do kontaktu celem oświetlenia ciemnego korytarza na przykład. Lampeczka jest dość słaba, więc nie daje za bardzo po oczach, ale do podświetlenia papieru w sam raz wystarcza.

To teraz mogę jechać z koksem – zrobiłam na razie w ten sposób jedną śnieżynkę i uwierzyć nie mogę, jak takie pudełko ułatwia pracę!


Druga radosna wiadomość – zakupiłam wczoraj bilety na koncert świąteczny – tę samą imprezę, na której byliśmy dwa lata temu. Miejsca tym razem są o wiele bliżej sceny, a cieszę się tym bardziej, że bilety rozchodzą się wtrymiga: kupowałam jakieś trzy godziny po otwarciu sprzedaży i więcej, niż połowa sali była już sprzedana, z najlepszymi miejscami na czele, rzecz jasna.

Zabieramy Pisklaka i Pisklakową, jak również Pisklakównę – niech sobie Alicja też posłucha muzyki (z przyczyn technicznych i tak się nie będzie dało jej nie zabrać :D) Na razie wspomnieniowo zapodam filmik z poprzedniego koncertu.