środa, 7 października 2009

614. liniuszek, czyli piękne pismo

Nie mam (na razie) aspiracji do pisania prawdziwym pismem kaligraficznym (gr. kallos – piękno; graphe – pismo), bo to i poćwiczyć trzeba, i narzędzia odpowiednie nabyć. Miałam jednak ochotę zrobić ręczne napisy na niektórych kartkach świątecznych.

Okazuje się, że to nie taka prosta sprawa – mimo, że poćwiczyłam najpierw na papierze z linijkami, ostateczny rezultat na kartce bez linijek w ogóle mnie nie zadowalał. Zrobiłam nawet LINIUSZEK – przypomniałam sobie wyraz z dziecięctwa i nie wiem, czy to było nasze domowe określenie, czy może szerzej znane? Podkładało się kartkę z grubymi czarnymi krechami pod papier bez linijek i w ten sposób pisało się w miarę równo.

Po kilkunastu próbach poddałam się jednak i napisy będą drukowane, jak w poniższym prototypie.


Koniecznie muszę zakupić nowe ostrze do trymera, bo obecne TARDŻE papier, zamiast go gładko przycinać.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

"liniuszek" - bardzo piękne słowo, pamiętam, że gotowe liniuszki kupowało się w sklepie papierniczym
R.

ths pisze...

A w łódzkiem mówiło się na taki wzorzec "ryga". Niezbyt ładnie fakt.