W części wschodniej poszliśmy na szlak leśno-łąkowo-bagienny z dodatkiem zrekonstruowanej cywilizacji. Wiosenna, jaskrawa zieloność aż biła w oczy.
Najciekawszą częścią szlaku była wędrówka po pomostach przez zalesione moczary. Nie spodziewałam się tak niezwykłych widoków...
...drzewa, które rosną w wodzie! Wydawało mi się, że odjechaliśmy gdzieś bardzo daleko od domu, w egzotyczne miejsce. Słońce akurat nie świeciło, więc zrobiła się atmosfera jak w Balladach i Romansach, zdawało się, że z bagien zaraz wychynie jakaś przedziwna postać.
Las był zawalony wiosennym kwieciem; nie znam się, niestety, na tyle, żeby rzucić tu jakieś gatunki, ale chyba jeszcze nie widziałam aż takiej ilości. Białe, żółte, liliowe, różowe... no i takie, trochę dziwaczne.
Szliśmy dość długo po tych wszystkich lasach i łąkach, aż wreszcie zasiedliśmy na krótki odpoczynek w miejscu, gdzie mieszkali dawni osadnicy i gdzie zrekonstruowano kilka używanych przez nich w różnych latach budynków.
Jutro może dołożę jeszcze nieco fotek, bo zapomniałam dziś przynieść kartę z aparatu T. No i większość będzie na picasie. Tyyyyle tam było piękna!
Poza tym - mam wrażenie, że przybyło kolejne miejsce do wyboru, jeśli chodzi o zwiedzanie podczas wizyty Szwagra Kazika.
2 komentarze:
pięknie!!!
a to zdjecie bramy - super - próbowałaś przez nią przejść?
haha nie zmieściłabym się wcale :D
takie bramy czy drzwi znikąd do nikąd są niesamowite... W ogóle stare bramy bardzo lubię, pachną dawnymi powieściami, dworkami, tajemniczymi ogrodami...
Prześlij komentarz