poniedziałek, 11 maja 2009

503. przez jamy, moczary, pieczary i las...

Kościółkowa wycieczka, ku mojej niezmiernej radości, doszła do skutku, choć była chwila, kiedy wszystko wisiało na włosku, albo nawet w ogóle przestało wisieć i miało zostać odwołane. Na koniec wszyscy się jednak zmobilizowali i pojechaliśmy do Indiana Dunes National Lakeshore.
W części wschodniej poszliśmy na szlak leśno-łąkowo-bagienny z dodatkiem zrekonstruowanej cywilizacji. Wiosenna, jaskrawa zieloność aż biła w oczy.

Najciekawszą częścią szlaku była wędrówka po pomostach przez zalesione moczary. Nie spodziewałam się tak niezwykłych widoków...

...drzewa, które rosną w wodzie! Wydawało mi się, że odjechaliśmy gdzieś bardzo daleko od domu, w egzotyczne miejsce. Słońce akurat nie świeciło, więc zrobiła się atmosfera jak w Balladach i Romansach, zdawało się, że z bagien zaraz wychynie jakaś przedziwna postać.
Las był zawalony wiosennym kwieciem; nie znam się, niestety, na tyle, żeby rzucić tu jakieś gatunki, ale chyba jeszcze nie widziałam aż takiej ilości. Białe, żółte, liliowe, różowe... no i takie, trochę dziwaczne.

Szliśmy dość długo po tych wszystkich lasach i łąkach, aż wreszcie zasiedliśmy na krótki odpoczynek w miejscu, gdzie mieszkali dawni osadnicy i gdzie zrekonstruowano kilka używanych przez nich w różnych latach budynków.

Gdzieś po drodze zachwyciła mnie stara brama prowadząca do nikąd - ot, z trawy w trawę, tuż nad rzeką. A teraz mam ją na monitorze jako tapetę.

Druga część wycieczki miała miejsce w zachodniej części parku, gdzie wyspindraliśmy się na olbrzymią diunę.

Warto było - dla przepięknego widoku, łącznie z lewitującym zarysem Chicago.

Na koniec jeszcze wszyscy natrzaskali zdjęć słonecznych promieni przeciskających się przez chmury.

Jutro może dołożę jeszcze nieco fotek, bo zapomniałam dziś przynieść kartę z aparatu T. No i większość będzie na picasie. Tyyyyle tam było piękna!

Poza tym - mam wrażenie, że przybyło kolejne miejsce do wyboru, jeśli chodzi o zwiedzanie podczas wizyty Szwagra Kazika.

2 komentarze:

cynka- Ewa Mrozowska pisze...

pięknie!!!

a to zdjecie bramy - super - próbowałaś przez nią przejść?

kasia | szkieuka pisze...

haha nie zmieściłabym się wcale :D
takie bramy czy drzwi znikąd do nikąd są niesamowite... W ogóle stare bramy bardzo lubię, pachną dawnymi powieściami, dworkami, tajemniczymi ogrodami...