czwartek, 19 czerwca 2008

fotograficznie

Kilka zdjęć balkonowych... najsampierw dwa łyki egzotyki, czyli kupiłam ananasa, żywego i prawdziwego, nie w puszce. Taniutkie są obecnie (w sklepie kolonialnym, czyli najbliższym), w Polsce takie owoce widywało się jedynie na obrazkach, a do tego ciekawi mnie, jak będzie smakował świeżo otwarty. Dzisiaj zapewne będę uroczyście kroić.


Dawno nie było nic o balkonowych kwiatysiach - oto petunie i celozja. Celozja jest jak płomień, szczególnie ta pomarańczowa. Czerwona podobnie - co ro różowej miałabym wątpliwości. Lubię to poranne słoneczko, szkoda, że nie mam czasu posiedzieć na nim...

No poniższym obrazku widać ubytek lodów. Nie byłoby w tym nic osobliwego, gdyby nie konfiguracja: truskawkowe wyjedzone, waniliowe wyjedzone, czekoladowe na środku nie tknięte. Chłopaki przepadają za czekoladą w postaci czekolady i zapewne mogliby zjeść po kilka tabliczek przy jednym posiedzeniu, ale z jakiejś dziwnej przyczyny nie złapią się za lody o tym smaku. Jeśli więc chcę mieć pudełko dla siebie, to kupuję czekoladowe (akurat lubię) i mam gwarancję, że będa grzecznie czekały na mnie w zamrażarce :)

Na koniec jeszcze fotka autorstwa T - zachwycił się kiedyś zachodem słońca, a w zasadzie jego odbiciem widocznym z naszego balkonu i poleciał robić zdjęcia. Niesamowite jest to zestawienie chmur kłębiastych z kreskowatymi po prawej.


PS. Eksperymentalne ramki pochodzą ze stronki http://www.designerdigitals.com/.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

W Polsce całe ananasy można kupić ez problemu-kiedyś był problem. Teraz jest wszystko ;)

kasia | szkieuka pisze...

ha, powinnam byla dodac, ze mam na mysli 10-15 lat temu, zanim wyjechalam - a najbardziej to chyba czasy dzieciectwa.