Wczoraj wrzała praca w niby-studiu. T pstryknął z partyzanta zdjęcie, po czym złapał się za głowę: "toż to wygląda jak chiński dolarowiec!" Zdaje się, że w jego słowniku oznacza to szczyt zagracenia i lepiej tam nie wtykać nosa.
Mam taki pomysł, żeby zainstalować półki - takie zwykłe, z Ikei mogą być. Pomalowałabym je na jakieś wesołe kolory, pasujące do reszty pomieszczenia, być może zrobiłoby się jakieś zasłonki? Jeśli dadzą nam w pracy jakieś dodatkowe wolne na święta, to niewykluczone, że zajmę się nowym umeblowaniem!
A do przyklejania w kartkach wkładek do pisania życzeń to rzeczywiście chętnie zatrudniłabym jakiegoś Chińczyka... Musze się postarać, żeby "Merry Christmas" pieczątkować na "twarzy" kartki i wtedy nie będę musiała kombinować w środku - wkładki będę dodawać wtedy, jeśli baza kartki będzie ciemna albo chropowata. O.
Powstały nieco w pośpiechu dwa ateciaki na wymianę 7+1. Miały zawierać nuty, księżyc, kwiatek, znaczek, brada, skrzydła, moje imię oraz jeszcze coś - to dodałam słowo "serendipity".
I jeszcze na koniec jeden produkt - filcowa gwiazdka na kartonie oklejonym szmatką. Trochę gruba się ta kartka robi, ale myślę, że przejdzie przez pocztę :)
W ogóle przygotowałam wczoraj kiermaszowy koszyczek - dlatego stresowałam się napisami, kopertami itd. Teraz jeszcze naklepię tekścik o przyczynie kiermaszu i jazda!
4 komentarze:
Huhu - prawdziwa pracownia! :D
Trzymam kciuki za kiermasz - choc i tak wiem, że będzie udany :)
aj aj no wlasnie pare godzin temu wystawilam koszyk w "lunchroomie" (bo przy biurku nie wolno prowadzic handlu) i chyba przez nastepnych pare dni nawet nie pojde w tamta strone :D
cudne te karteczki, cudne po prostu....
dzieki finnabair :)
Prześlij komentarz