poniedziałek, 2 maja 2016

16:15. Pullman 2 - ceglane domki od linijki


Zwiedzanie Pullmana najlepiej zaczynać dziś od visitor center - choć budynek jest malutki i nie dorobił się jeszcze nawet porządnego znaku miejsca narodowego, tylko tekstylnego banera. Zawiera jednak trochę ciekawych eksponatów, jak meble z hotelu, szkieuka z okien, elementy wyposażenia i oczywiście sporo historycznych zdjęć.






Oprócz przedmiotów związanych bezpośrednio z Pullmanem jest też wystawka o parkach narodowych - w tym roku przypada bowiem setna rocznica założenia organizacji National Park Service.


Z centrum przechodzimy małym parczkiem pod zamknięty obecnie z powodu remontu hotel Florence, nazwany tak na pamiątkę córki Pullmana.




Przeskakujemy następnie na drugą stronę ulicy i pstrykamy zdjęcia pozostałości samej fabryki.



Dalej wędrujemy uliczkami, oglądając rzędy ceglanych domków z mniej lub bardziej zadbanymi frontami.





Od czasu do czasu natykamy się na niespodzianki, jak postacie wymalowane na ścianach...


...albo na sympatycznego starszego pana w kapeluszu, który przerywa na chwilę prace w swoim mikroskopijnym ogródku i dzieli się refleksjami oraz informacją o tym, że w ścianach można znaleźć dziury po kulach z czasów strajku. Niestety, nie wie, gdzie dokładnie się znajdują, a późniejsze guglanie też nie pomaga, bo Pullman to nienajlepsza okolica i wyszukiwarka prezentuje raczej informacje o strzelaninach całkiem nam współczesnych.

Najdziwniejszym miejscem w całej okolicy - choć i powszechne tutaj rzędy starych domków nie są w Chicagolandzie czymś zwyczajnym - jest rynek / plac targowy z zaokrąglonymi rogami. Na środku dawniej była hala targowa, gdzie Pullman wynajmował kramy różnym sprzedawcom, ale po kilku pożarach halę przestano odbudowywać i teraz znajduje się tam podium z wielkimi literami układającymi się w napis just do it.



Brak komentarzy: