niedziela, 13 marca 2016

16:00. Utah 14: Piękno i straszno, czyli Colorado National Monument (niedziela/poniedziałek)

<poprzedni odcinek>>||<<następny odcinek>>


W Colorado National Monument byliśmy dziesięć lat temu, ale pamiętam z owego czasu niewiele – głównie przerażenie, bo droga biegnie samiuśkim brzeżkiem kilkusetmetrowych przepaści. Zamykałam oczy i kwiczałam ze strachu.

Źródło
Teraz jednak poszłam po rozum do głowy i wyjaśniłam sobie, że przecież nie zbudowanoby niebezpiecznej drogi. Pewnie, że na upartego można zlecieć z klifu, ale to nie taka prosta sprawa. A widoki są nie do opowiedzenia; jakby jakiś gigantyczny stwór ciapał łapą w czerwony płaskowyż i zostawiał w nim głębokie, palczaste ślady.


Z trasy Rim Rock Drive ogląda się więc poszczególne odnogi, a w każdym paluchu inne atrakcje: a to skalne słupy, a to gładkie ściany czy wielkie bloki oderwane i osunięye kilkadziesiąt metrów w dół; albo też przepiękne palety barw w Artists Point i ostańce w kształcie dymarek w Coke Ovens.



Jak tworzą się kaniony


Klasyka :)

Skalne "dymarki"

Koloradzkie kolory
Rano podjechaliśmy jeszcze o wschodzie słońca na kilka punktów – w jaskrawym porannym świetle skały wyglądały całkiem inaczej niż we wczorajszym, łagodniejszym blasku późnego popołudnia.


Na sam koniec przejechaliśmy jeszcze przez tunele...


... i przystanęliśmy przy Balanced Rock:


Oczywiście zbudowanie tej drogi było nie lada wyczynem, tym bardziej, że dokonano go w czasach czarno-białej fotografii:


Ze znaku dowiedzieliśmy się, że budowa trwała blisko dwadzieścia lat – przerwała ją II wojna światowa. Nie korzystano z ciężkiego sprzętu, po wysadzeniu odcinka skały rumowiska oczyszczano ręcznie, jedynie przy pomocy koni ciągnących małe wagoniki po szynach. A wszystko po to, by odwiedzający to miejsce mogli odnieść wrażenie, że znajdują się tam, gdzie dolatują jedynie ptaki :)


Brak komentarzy: