sobota, 5 marca 2016

15:96. Utah 11: Krążymy jak orły, czyli Town of Eagle, CO (niedziela)

<<poprzedni odcinek>> || <<następny odcinek>>


Zjechaliśmy z międzystanowej autostrady I-70 na lanczyk do Town of Eagle. Nie zdążyłam jeszcze dobrze pomyśleć, że to dość nietypowa nazwa, gdy przed maską wyrosło nam znienacka... rondo, zjawisko w Stanach niezwykle rzadkie. Nie zdążyliśmy jeszcze powiedzieć, że „co za dziwaki tu mieszkają, kto robi ronda przy zjeździe z autostrady”, a już było następne. Zobaczyliśmy już znak Wendy’s, do którego zmierzaliśmy, ale zanim się opamiętaliśmy, jechaliśmy już po tym rondzie drugi raz.


Nie zdążyliśmy jeszcze się naśmiać z jeżdżenia w kółko, a droga wrzuciła nas już w trzecie rondo. Wydostaliśmy się z niego niemal na chybił-trafił i wreszcie udało się skręcić do Wendy’s.

Niewielkie miasteczko – sześć tysięcy mieszkańców – i trzy ronda na niecałym pół kilometra?? A gdybyśmy pojechali jeszcze kawałek dalej, okazałoby się, że rond jest pięć.


Właściwie nie ma się więc co dziwić, że do okrągłych bułek dają tam kwadratowe kotlety.

= = = = = = =

Przy okazji: przeglądając informacje o miasteczku natrafiłam na zdjęcie niesamowitego mostu na przebiegającej przezeń rzeczce (Eagle River, ofkors). Most ów nie był po drodze, leży dość kawałek na południe od siedemdziesiątki, ale gdyby kiedyś się dało to zobaczyć, byłoby fantastycznie :) Ileż na tym zdjęciu widać pięter ruchu i transportu!

By Alan Stark (Flickr: Red Cliff Bridge) [CC BY-SA 2.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0)], via Wikimedia Commons

= = = = = = =

I jeszcze dwa zdjęcia drogi, bo odczuwam Fear of Forgetting - FOF, trochę inny od standardowej definicji, według której oznacza on strach przed zapomnieniem przez innych ludzi. U mnie chodzi raczej o strach przed utratą wspomnień z wycieczek :)



Brak komentarzy: