<<poprzedni odcinek>> || <<nastepny odcinek>>
Na łysawych przestrzeniach najwyższej strefy Trail Ridge Road jest kilka ciekawych przystanków, choć w tej wichurze nie bardzo ma się chęć wysiadać z pojazdu.
Zatrzymujemy się jednak na chwilkę w strefie tundry, przy Rock Cut – w miejscu gdzie budowa drogi wymagała wykonania przecinki w skale.
Dowiedzieliśmy się z przewodnika, że choć wykorzystano tam sporo siły wybuchowej – w jednym przypadku spięto razem blisko dwieście ładunków czyli pół tony czarnego prochu – robiono to niezwykle ostrożnie i z poszanowaniem otoczenia: leżące poniżej skały obłożono drewnem, by nie zmienić przypadkiem ich kształtu, a całe rumowisko wynikłe z eksplozji usunięto, by cała okolica pozostała jak nabliższa pierwotnej postaci.
Źródło |
Kawałek dalej jest inny przystanek związany z wybuchami, ale całkiem innego rodzaju: naprzeciwko drogi stoją sobie piękne, kolorowe słupy lawy. Od drogi oddziela je dolinka ze ślicznym, zielonkawym stawem (i śniegiem, nawet o tej porze roku!)
Tomek wypatrzył tam jeszcze biegające zwierzątka – sądzimy, że to marmoty, ale trudno o pewność, bo oczywiście stworzonko przemieszczało się bardzo szybko i kolorystycznie zlewało z podłożem.
Świstak (Autor: Inklein, źródło) |
Okazuje się, że marmot to nazwa rodzaju, w skład którego wchodzi na przykład gatunek Marmota monax, czyli właśnie groundhog. Gość, którego spotkaliśmy w Górach Skalistych, to pewnie świstak żółtobrzuchy, yellow-bellied marmot.
A na samym szczycie jest tak – droga wyjeżdża na aż 3713 metrów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz