Na początek - raz na zawsze trzeba ustalić, czy pisze się "Kaliforni" czy "Kalifornii". Wyczytuję następującą regułkę:
Dopełniacz, celownik i miejscownik rzeczowników żeńskich obcego pochodzenia przybierają końcówkę -ii (Kalifornia - Kalifornii), a te same formy rodzimych rzeczowników żeńskich mają końcówkę -i (Ania - Ani).
Czyli - jedziemy do elektrowni w Kalifornii. Tak mi się też zdawało :) (Choć nie wiem, czy akurat elektrownia nam się jakaś trafi, to tylko przykład dla zilustrowania pokrętności języka polskiego.)
Planowanie zaczęliśmy od ustalenia, jak daleko będzie sięgała południowa Kalifornia według naszej prywatnej definicji. Mapę ciachamy mniej więcej na wysokości San Francisco (które tak naprawdę należy do Kalifornii północnej, ale nie bądźmy przesadnie drobiazgowi):
Potem przyniosłam przewodniki z biblioteki i wypisałam z nich ciekawe miejsca mniej więcej na terenach, przez które będziemy przejeżdżać. Mieliśmy też Tomkową listę priorytetów.
W kolejnym etapie rozkminek wyrysowałam na mapie położenie ciekawych miejsc; okazało się od razu, że część niestety odpadnie, bo jest nie po drodze. Trasa, jak na nasze wyprawy, jest wyjatkowo krótka - grubo poniżej dwóch tysięcy mil, ale jest też równie wyjątkowo napakowana atrakcjami.
Wśród moich preferencji są:
Latarnia morska ciut na północ on San Fran - Point Bonita Lighthouse. Latarenka na końcu pomostu nad falami Pacyfiku. Wystarczy ta jedna - z pozostałych można zrezygnować.
Źródło |
Źródło |
Źródło |
Uskok św. Andreasa. Miejsce podobnie niezwykłe, bo w ilu miejscach na świecie można stanąć w kanionku i dotknąć jednocześnie dwóch płyt tektonicznych? (Uważając, żeby za mocno nie pchać, wszak teren jest bardzo trzęśliwy.)
Źródło |
Źródło |
Źródło |
Aha, i miasteczko Zzyzx :)
Jest jeszcze jedna bardzo znacząca decyzja - w którą stronę będziemy jechać tą pętelką. Na razie myślimy, że przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, ale zdarzało nam się już odwracać kierunek wyprawy, jeśli jakieś tam godziny i terminy nie sprzyjały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz