<<poprzedni odcinek>> || <<następny odcinek>>
Wybraliśmy się więc przed siebie, jakby nie dosyć nam było jeszcze jechania :) Na mapie jest niby zaznaczone miasteczko, ale daleko mu do standardowego kształtu: oprócz naszego kampingu jest tu sklep monopolowy, punkt zbierania ropy i gazu opisywanego we wcześniejszym odcinku oraz zaledwie kilka budynków.
W jakimś drobnym punkcie informacyjnym zgarnęliśmy ulotkę o zwiedzaniu okolicy pod kątem ornitologicznym. Szlak prowadzi po żwirowych drogach opatrzonych tablicami ze stosowną informacją – czemu nie, i tak nie mamy co robić.
Większości ptaków z ulotki nie udało się nam zobaczyć: ani sówek wychowujących potomstwo w opuszczonych miastach piesków preriowych, ani szpicodziobych, ani drapieżników, które miały siedzieć na słupach telefonicznych.
Sądzimy jednak, że wśród setek drobnych ptaszków podrywających się do lotu tuż przed samochodem widzieliśmy American kestrel (pustułka amerykańska), lark bunting (taki wróblowaty) i loggerhead shrike (dzierzba siwa), którego łatwo poznać po charakterystycznym, nurkującym locie. Zdjęć własnych nie posiadamy, gdyż całe ptactwo lata jak małe rakietki z turbonapędem, więc pożyczam z wiki.
Pustułka amerykańska. Autor: Greg Hume (Źródło) |
Lark bunting. Autor: Ryan Douglas (Źródło) |
Dzierzba siwa. Autor: Terry Ross (Źródło) |
Na sam koniec zaś spotkał nas kolejny bonus – samotny widłoróg przeżuwający podeschniętą trawę; sytuacja trochę niezwykła, bo widłorogi występują przeważnie w stadach. Z pół mili dalej były jednak dwa małe stadka, więc ten pewnie się chwilowo odłączył.
Dobrze, był łaskaw zaczekać chwilę na zrobienie zdjęcia – wszak widłorogi to najszybsze zwirze Ameryki północnej, pędzące do 95 km/h i sadzące susy do sześciu metrów długości!
<<poprzedni odcinek>> || <<następny odcinek>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz