środa, 10 lutego 2016

15:85. Utah 1: Trzynaście godzin, czyli z domu do Kolorado (piątek/sobota)


Zaczynamy niniejszym opowieść o zeszłorocznej wyprawie do Utah; widzieliśmy na niej dziesiątki ciekawych miejsc, ale pierwszy etap to - jak zwykle - przeprawa przez setki kilometrów kukurydzy i trawy.


Wyjechaliśmy w piątek wieczorem o 20:40 – z dziesięciominutowym poślizgiem, po niezwykle intensywnym tygodniu tak w pracy, jak i w domu. Z wielką przyjemnością zasiadłam w aucie; wystarczyła godzinka, by zeszła cała adrenalina i zapadłam w półsen. I tak nie było czego oglądać: wyjeżdżaliśmy już w mroku, a poza tym po bokach głównie kukurydza, przerywana wielkimi rzekami, jeszcze w górnym biegu: znanym nam dobrze mostem na Mississippi na granicy pomiędzy Illinois i Iowa, oraz – kilkaset kilometrów później – na Missouri oddzielającej Iowa od Nebraski.

Największy czajnik na świecie -
wieżą wodna w Omaha, Nebraska.
Gigantyczne pola soi i kukurydzy rzedną, stopniowo ustępując miejsca równie rozległym łąkom, upstrzonym dropsami zrolowanego siana; czasem rozrzuconymi bezładnie po zielonej powierzchni, gdzie indziej pospychanymi we względnie proste rządki. Łąki porozdzielane bywają niskimi drzewkami, a czasem i błękitnymi taflami dość rozległych stawów, otoczonych wianuszkami podobnych drzewek.

Widać, że pora ma się już lekko ku jesieni; zamiast soczystości, jaką oglądaliśmy podczas letnich wypraw, tutejsza zieleń przełamana jest żółcią i beżem. Przykrywa ją wielka kopuła błękitno-białego nieba, widoczna aż po horyzont, bo przebijamy się przez tereny płaskie jak patelnia.


Czasem zdarzy się jakieś pole uprawne, przeważnie w towarzystwie jeżdzącej w kółko, wielonogiej rury-podlewaczki; jeśli akurat jest w akcji i jeśli podróżujemy pod odpowiednim kątem, to można przez moment dostrzec tęczę rozciągniętą na kropelkach.

A skoro już mowa o wodzie, to autostrada I-80, której trzymamy się wiernie od wielu godzin, plącze się w Nebrasce wokół kilku sporych, ale „płaskich” i leniwych rzek: Platte, Blue, North Platte. Ponieważ zaś każdej z nich towarzyszą „widelce” – forks – które zapewne należałoby raczej nazwać dopływami, co raz przebywamy most przerzucony nad szerokim korytem. Dawno straciłam rachubę.

By Shannon1 - Self made,
topography from DEMIS Mapserver, GFDL
W Kolorado, niedługo po zmianie czasu z centralnego na górski, zjedziemy z osiemdziesiątki na autostradę I-76, by skierować się ku Narodowym Łąkom. Trawy będzie dziś dostatek :)


Mapka pierwszego etapu [Źródło]

Brak komentarzy: