poniedziałek, 8 lutego 2016

15:84. lawenda na jesień


Jaka jesień - mógłby ktoś zapytać, skoro jeszcze nawet do wiosny kawał drogi? Ano - planowanie.

Kończę właśnie projekt słupkowy, który pod koniec sprawił niespodzianki i przyprawił mnie o rozterki. Wszystko szło pięknie i zgodnie z planem: odmalowałam podstawy na śliczny miedziany kolor. Oczyściłam i pomalowałam na srebrno główki (po odderwaniu ich od słupków, bo i tak się słabo trzymały).

Naciupałam kwadracików z grubachnej tektury, pomalowałam 2x gesso, 3x srebrną akrylówką. Odmalowałam na srebrno większe haczyki, dorobiłam może z dziesięć brakujących. Okleiłam górne części słupków srebrną folią samoprzylepną, powkręcałam haczyki mniejsze (też trzeba było kilka dokupić).


Wszystkie części w postaci osobnej wyglądały dobrze. Kiedy jednak w zeszłą niedzielę T zabrał się do przytwierdzania główek do słupków, wylazły niedostrzeżone do tej pory nieregularności. Główki składają się z dwóch warstw drewienek - niekoniecznie sklejonych równolegle. Ba, nawet nie wszystkie są równo wycięte!

Podwójne słupki narożne dosłownie spędziły mi sen z oczu - tak się przejęłam ich krzywością i niemożliwością naprostowania, że nie mogłam spać (i oglądałam jeden za drugim odcinki "Doc Martin").


Kiedy zaś wczoraj zabrałam się za najostatniejszy etap - naklejanie kwadracików na główki - krzywość wszystkiego już mnie tak nie zaskakiwała; lepiłam te plasterki tak, żeby optycznie wyszło jak najlepiej, to znaczy żeby ustawione w rzędzie słupki, oglądane głównie z góry i po skosie z boków, były w jednej linii.


Wyjaśniło się przy tym, dlaczego i w poprzednim wcieleniu słupki miały kwadraciki ponaklejane krzywo - zapewne z tego samego powodu.

I w ten sposób sprawdziło się to, co mówił - zdaje się - Ronald Reagan o remoncie kuchni: zabiera zawsze więcej czasu, niż się wydaje na początku. Słupki też mnie tak załatwiły, ale jestem już naprawdę na finiszu. Uff.


Trzeba je czym prędzej kończyć, bo czeka już następne zadanie, tekstowe. Przejrzałam je i już widzę potencjał do zakopania się w szczegóły :) Co się zaś tyczy lawendy - to zadanie na jesień i być może na za rok, wsparcie kraftowe bridal shower i wesela córki przyjaciół, właśnie w kolorze lawendy i w tematyce francusko-paryskiej.

Never a dull moment, jak mawiają tubylcy :)

Brak komentarzy: