Scotts Bluff nie było w oryginalnym planie, ale obliczyliśmy, że spokojnie starczy nam czasu, a że pewnie nieprędko zdarzy się taka sytuacja, postanowiliśmy nadłożyć nieco drogi na północ od I-80. Nebraska jest w znakomitej większości płaska jak stołowy blat, ale w najbardziej zachodniej części zdarzają się i inne ukształtowania terenu. Na kilkadziesiąt kilometrów przed pomnikiem narodowym widać już, że będzie pięknie – pojawiają się wysokie klify z piaskowca i gliny z fantazyjnie wyrzeźbionymi grzebieniami.
Między nimi ciągnie się starodawny szlak – korzystali z niego Indianie, a w bliższych nam czasach prowadził tędy Szlak Oregoński, trzy tysiące kilometrów z Missouri na Zachodnie Wybrzeże. Byliśmy kilka lat temu na wzgórzu, skąd odjeżdżały wozy z osadnikami, widać nawet jeszcze koleiny po kołach.
"Oregontrail 1907". Licencja: Domena publiczna na podstawie Wikimedia Commons |
"Wpdms nasa topo oregon trail". Licencja: CC BY-SA 3.0 na podstawie Wikimedia Commons |
Rzeźba terenu na mapie w Visitor Center - widać wyraźnie "bramę" między klifami |
Podróż nie zawsze była sielanką... obraz w Visitor Center |
Jarzmo, w które zaprzęgano woły |
Kiedy zjawiliśmy się w muzeum po bilet, strażniczka powiedziała nam, że za dwie minuty zamykają bramę do wjazdu na szczyt góry. Popędziliśmy, rzecz jasna, natychmiast – krętą dróżką z trzema tunelami.
Ze szczytu widać bardzo daleko... i płasko. Troszkę tylko falistości, a reszta – jak walcem rozpłaszczona i widać, że używana pod rozmaite zasiewy.
Chimney Rock - tam będziemy! |
No i trzeba też wspomnieć o przebiegającej tędy trasie Pony Express – konnego systemu pocztowego, który działał tylko dwa lata (bo rozwój techniki nie czekał), ale odznaczał się niezwykłą punktualnością i rzetelnością. Przy muzeum stoi tablica, na której wyczytać można, że 120 posłańców przebyło w sumie dobrze ponad milion kilometrów, a poczta nie dotarła tylko raz.
...a potem przyszło nowe. Izolator z linii telegrafu. |
* Z wyprawami na Zachód wiąże się wiele tragicznych historii; najbardziej znana to losy grupy Donnera, która skuszona obietnicami atrakcyjnego skrótu wybrała się do Kalifornii nowym, słabo oznaczonym szlakiem. Na skutek braku doświadczenia i serii błędów wędrowcy potracili wiele wozów i zwierząt oraz wydłużyli czas przejścia tak, że zima zastała ich w górach przed Kalifornią. Z 87 członków grupy do celu dotarło jedynie 48; niektórzy przetrwali dzięki temu, że żywili się ciałami zmarłych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz