>> poprzedni odcinek << || >> następny odcinek <<
Z hotelu Drake nie wędrowaliśmy daleko - wystarczyło przejść na drugą stronę ulicy i już znaleźliśmy się w kolejnej atrakcji należącej do Otwartych Drzwi - w hotelu Millennium Knickerbocker.
Trochę nas już bolały nogi (a do stacji kolejki daleeeeko, a nikt nas nie zawiezie, tylko trzeba samemu zadreptać), więc skupiliśmy się na dwóch rzeczach z których słynie ten budynek.
Pierwsza z nich to Crystal Ballroom - sala balowa z jedyną ponoć w Chicago podświetlaną podłogą. Waham się tu nad słowem, bo z jednej strony tańce ewidentnie wiążą się z parkietem, ale z drugiej - nijaki to parkiet, skoro grubachne szkło, a nie drewno. Bo parkiet chyba jednak winien być drewniany.
Zapraszam zatem do złocisto-kryształowego wykwintu, razem ze specjalnie na Otwarte Drzwi przygotowanym stolikiem.
Do drugiego ciekawego miejsca zajechaliśmy windą, nie zwracając w ogóle uwagi na ponad trzysta pokoi gościnnych (nikt nas do nich nie zapraszał... ale można wsadzić nos w galerii, o tu).
W szczytowej części znajduje się natomiast atrakcja historyczna - pomieszczenia, gdzie w czasach Ala Capone działała nielegajna knajpa z kasynem i alkoholem. Ponoć gangster nieraz musiał zmykać stamtąd przed policją, a czynił to za pomocą tajnych schodów, do których drzwi ukryte były w okładzinie ściany na korytarzu. Przypuszczam, że nie było jednak wtedy oczywistego napisu "Stairway" :)
Docieramy już do końca wyprawy - zostały jeszcze dwie świątynie. Trzeba będzie chyba przyspieszyć tempo tych relacji, bo tkwię jeszcze w Montanie z 2014 roku, a czeka Utah z 2015, a Tomek kupił właśnie bilety do Los Angeles na wyprawę do południowej Kaliforni :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz