sobota, 26 grudnia 2015

15:67. nowa świecka tradycja, czyli świąteczna wycieczka do Chicago


Najwyraźniej ukształtowała nam się przysłowiowa nowa świecka tradycja w postaci świątecznych wycieczek do Chicago. Czasem skaczemy tam na moment jedynie, jeśli jest przeraźliwie zimno; czasem bardzo wcześnie rano, żeby zaparkować gdzieś na darmowym (bo parkingi w Chi kroją chyba bardziej niż gdziekolwiek indziej w tym kraju: wczoraj za 40 minut daliśmy 5 dolarów). 

A tym razem pojechaliśmy leniwie, bo wśród moich małych codziennych marzeń na pierwszym miejscu stoi niespieszenie się przez dzień albo dwa. Od powrotu z Polski 1 grudnia cały czas właściwie wisi nade mną pokaźna lista rzeczy do zrobienia i co wykreślę jakiś punkt, wpada następny.

Wyturlaliśmy się więc dopiero po dziewiątej, zatrzymaliśmy pod Instytutem Sztuki i poszliśmy do Fasolki. Nie my jedni! Ale chicagowskie downtown jest chyba sporą atrakcją, sądząc po rejestracjach zaparkowanych w okolicy aut z wielu stanów, i to wcale nie sąsiednich. 


Pozdrawiamy z krzywego zwierciadła!


Widok pod spodem jest dość dziwaczny.


Obok Fasolki jak co roku urządzono lodowisko.


Sunęła po nim również pani w takim rynsztunku - jeśli ona potrafi, to każdy potrafi :)


Kawałek dalej pojawiła się z kolei nowa rzeźba (bo Millennium Park to również swego rodzaju galeria pod chmurką).


A tu myśleliśmy, że właśnie dokończono świeży wieżowiec, ten niebiesi na środku - potem jednak okazało się, że to Legacy Tower, obecna w tym miejscu już od 2009 r.! Trochęśmy się zagapili najwyraźniej. (Polecam przy okazji pooglądanie galerii wnętrz i widoków.)


A potem pojechaliśmy do palmiarni w Garfield Park Conservatory i było to bardzo piękne... zdjęć tyle, że ciężko wybrać kilka i nie zanudzić Czytelnika :)

C.D.N.

Brak komentarzy: