T zamówił sobie był kartki bardzo specjalne: dwie motoryzacyjne i jedną stomatologiczną.
Motoryzacyjne zostaną wysłane do miejsca, gdzie nabył swoją obecną impalę i do naprawialni.
Stomatologiczna idzie do zaprzyjaźnionego dentysty, z którym T odbył w mijającym roku wiele spotkań.
Zębowa buziuńka okazała się dla mnie problemem niemal nie do przejścia - narysowałam ich chyba ze trzydzieści i ledwie para nadawała się do przedstawienia zamawiającemu. Sanie - nie ma problemu. Ale gębula-zębula... chyba trzeba ukończyć kurs rysunku, żeby umieć.
Kroi się chyba post o grudniowniku, bo - ku mojemu własnemu zdumieniu - jestem na bieżąco. Tylko nie wiem, jak ze zdjęciami, bo dzisiejsze robiłam... w samochodzie na parkingu. Tam było najjaśniej i bez wiatru. Na szczęście już niedługo dni zaczną się wydłużać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz