wtorek, 12 maja 2015

15:41. po wielkiej wyprawie

Wyjątkowo trudno jest mi po tej wyprawie wrócić do codziennej rutyny. A dobrze, że rutyna istnieje, bo wymusza pewne zachowania, żeby choć po kawałku wciskać się w stałe ramy dziennego programu. I dobrze też, że pozostały pewne obietnice i zobowiązania, które też napędzają działanie.

A wycieczka była piękna i przerosła oczekiwania... a obawy były raczej niepotrzebne. Napatrzyłam się piękna i nawdychałam nowych informacji na dłuuuuugi czas :)

I jak tu zabrać się za setki emaili czekających w pracowej skrzynce? Przeraźliwie mi się  nie chce...

Brak komentarzy: