poniedziałek, 17 listopada 2014

15:06. spadł śnieg, pora na bańki!

W Chicagolandzie sypnęło śniegiem, który utrzymał się przez noc, więc poważna sprawa. Na dodatek przymroziło - żeby w połowie listopada było minus dziesięć?? Rano, niestety, trzeba było wprowadzić procedurę wyciupywania auta z lodu, choć nie był to najgorszy przypadek, bo najpaskudniej jest, gdy narośnie na wszystkich powierzchniach z centymetr twardej pokrywy i wtedy nawet otwarcie drzwi wymaga dłuższego odbijania lodu. Dziś zamarzły mi tylko jedne, te od strony kierowcy otwarły się po trochę tylko mocniejszym szarpnięciu (bo przecież nie chcemy pourywać klamek).

Na dodatek kobita kilka miejsc dalej uważa, że trzeba auto odpalać z pół godziny wcześniej, więc człek zmuszony jest wdychać spaliny (ha, swoje również, bo i ja odpalam na czas odśnieżania i odladzania.) Za to my wczoraj na kilka minut zakręciliśmy wodę w całym budynku, bo T wymieniał conectador de tocador czyli zaworek przy ubikacji. Ależ miałam power, kręciłam wielkim zielonym kurkiem i zabierałam wodę ludności w dwunastu mieszkaniach!

Na szczęście nikt spośród owej ludności nie zauważył suszy w kranie na tyle, żeby pofatygować się do piwnicy i sprawdzić, kto powoduje kłopoty. A bałam się - toć Szpion tuż-tuż, mieszka zaraz obok wejścia do Kurkowni. Na dodatek ciemno tam było, siedziałam z przygasającą latarką, którą wyłączałam, żeby się doładowała, więc na dobrą sprawę jarzyła się tylko komórka, bośmy mieli z T stałe łącze satelitarne - które stało się źródłem kolejnego dziwnego wrażenia, bo z jednej strony słyszałam łomoty w komórce, a z drugiej - echo tychże łomotów dobiegające rurą.

Kiedy zaś Misja Zaworek zakończyła się sukcesem, ukleiłam kilka kartek, poczynając od dwóch, w których głównym elementem są bombkowe wycinanki od Mrouh:






Lubię takie połączenia, lubię sobie o nich myśleć podczas klejenia - że bańki z jednego miasta w PL, biały papier z Ch., też w PL, fioletowy szlaczek z dolarowca (taka taśma samoprzylepna, chyba podróba washi), a grubszy biały karton ze sklepu drugiej szansy - z albumu, który rozłożyłam na czynniki pierwsze.

Kartek jest tak naprawdę więcej, bo się pojawiły zamówienia na zakładzie, ale przecież nie wszystko naraz :)

Brak komentarzy: