Obecnie w kraftowni odbywa się Wielkie Sprzątanie i organizowanie zasobów (jak również wyrzucanie - ale TYLKO tego, co absolutnie, z całą pewnością i na mur beton się nie przyda... albo jest jakimś śmietkiem zalegającym już od lat i w żaden sposób nie używanym.) T z wielką przyjemnością wytachał na śmietnik kilka sporych toreb - i robi to wtrymiga, jak tylko torba pojawi się przy drzwiach, żebym czasem się nie rozmyśliła.
Zanim jednak nadciągnęło porządkowe tornado, skleiłam kilka karteluch. Taką, na przykład, z myszonkowej odbitki, która przeleżakowała kilka miesięcy w pudełku z komponentami.
Misiek przybył dopiero-co, z donacji w postaci sterty używanych kartek do recyklingu.
Koleżanka w pracy poprosiła o kartkę na chrzciny, więc pierwszy raz w życiu wbiłam nożyczki w ten temat - zgodnie z wytycznymi: ma być krzyż, "Congratulations" i na niebiesko.
No i jeszcze choineczka jedna, wszak święta coraz bliżej.
Koniecznie trzeba to sprzątanie dokończyć - bo wszędzie powstały już takie sterty wszystkiego, że ciężko było się zorientować w dobytku. Teraz będzie pięknie. Tak. A potem, kiedy jeszcze przemaluję sobie łazienkę... to w ogóle Ho-Ho!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz