Dziś dokończenie serii biedronkowej:
Karteczka łąkowa, można powiedzieć, z trawą z kartki ze starej książki, pomazianą kiedyś dawno akrylówkami. I mam jak znalazł! Tu widać również, że kropy na biedronkach świecą się od Glossy Accents, no i sam papier na skrzydełkach też ma w sobie trochę delikatnego błyszczenia.
Ostatnia biedronkowa kartka idzie trochę w stronę kolorków ekologicznych i nawet ma w sobie nieco recyklingu, bo tekturka z fakturką, na której zasiadł owad, pochodzi z osłonki na kubek w jakimś Starbucksie albo innej Panerze. Nie mogę się powstrzymać od ich zakiszania, bo takie są miłe w dotyku, ale z drugiej strony mają taki kształt, że udaje się wyciąć taki właśnie kawalątek i reszta jest w zasadzie do wyrzucenia. Czyli się przesadnie nie gromadzi.
A jak skończę latarnie (mam już trzy :), to w następnej kolejności będą kwiatysie i fiolety. Bo blok cudnych papierów czeka już na pociachanie odniewiadomokąd.
W dziale słówek... Koło dwa i pół tysiąca słów przeciupałam w weekend i nawet mi dość sprawnie szło. Jedyne dłuższe zawieszenie się to belligerency, słowo użyte w Rezolucji nr 242 Rady Bezpieczeństwa ONZ, dokumencie bardzo ważnym i wielokrotnie cytowanym w sporach związanych z konfliktem arabsko-izraelskim. Wygrzebałam dość przyzwoite tłumaczenie tej rezolucji na polski - co prawda, na blogasku, ale przeglądnęłam, porównałam z oryginałem i wyszło mi, że nie jest źle.
Ale to nieszczęsne belligerency autor bloga/tłumacz oddał jako zapędy wojenne, co po pierwsze brzmi dla mnie mało poważnie. Czasem jednak się mylę co do powagi jakiegoś mało znanego terminu (albo nawet jego istnienia - wczoraj odkryłam też, że Słownik Języka Polskiego nie ma żadnego problemu z wyrazem akceptowalny, a ja bym się wręcz kłóciła, że to kalka!)
Znalazłam kapitalną stronę do wspierania wyczucia językowego - frazeo.pl. Można tam wrzucić dane wyrażenie i poszukać, czy występuje na jakichś stronach, zdaje się, że głównie w wiadomościach. Albo sprawdzić kolokacje jakiegoś tam wyrazu. Jeśli więc danego sformułowania nie widzę za bardzo na frazeo, a i w ogólnym guglaniu nie wychodzi - znaczy się, że prawdopodobnie coś pokręciłam.
Wracając jednak do belligerency: nie wiem, czy nie zostało w powyższym tłumaczeniu pomylone troszkę z bardzo podobnym słowem belligerence - oznaczającego właśnie wojowniczość, zacietrzewienie, agresywność, a nawet awanturnictwo, czyli gdzieś by to szło w stronę tych zapędów wojennych. Dokopałam się bowiem do wiadomości, na przykład w Encyclopaedia Britannica, że belligerency to termin prawny oznaczający stan wojny czy też zaangażowania w wojnę.
No i teraz pozostaje kontekst i w ogóle pojęcie o sytuacji, bo te zapędy wojenne i stan wojny nie są znów tak od siebie odległe. Do czego może wzywać ta rezolucja? Co się dzieje między Arabami a Izraelczykami? Czy mają przerwać zapędy wojenne, czy stan wojny? W sumie oba te zjawiska są tam obecne...
Długo nie mogłam się zdecydować, szukałam jakichś interpretacji tej rezolucji, ale nie wygrzebałam nic konkretnego. Trzeba było podjąć jakąś decyzję - użyłam stanu wojny, choć nie mam stuprocentowej pewności. Wydaje mi się jednak, że rezolucja ONZ spokojnie może wykorzystywać terminologię z prawa międzynarodowego, a stan wojny brzmi bardziej poważnie niż zapędy wojenne.
Główny rezultat jest zaś chyba taki, że znowu się dowiedziałam paru rzeczy :) Oraz rozwlekłam wpis ponad miarę, a miało być jeszcze o odkryciu związanym ze słówkiem wax. Ale to może zostawimy na jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz