niedziela, 8 czerwca 2014

14:63. podróż do kawałka betonu

Celem przewietrzenia rozumu (głównie mojego) wybraliśmy się na niedzielną wycieczkę możliwą dzięki temu, że nie było baby-sittingu. Trasę w całości układał T, bo ja oczywiście mam głowę w słowach.

Pierwsza atrakcja była takiego rodzaju, że niejeden stuknąłby się w czółko i zastanawiał, po co zjeżdżać z autostrady i pchać się wiejskimi drogami – do połamanego kawałka betonu gdzieś w kukurydzianym polu. A to ważny i ciekawy kawałek betonu!


Otóż z któregoś wpisu, który wpadł na moją fejsotablicę, dowiedziałam się o istnieniu strzałek rozsianych po Ameryce. Strzałki te pochodzą z czasów, gdy nawigacja lotnicza była jeszcze w powijakach, ale fruwało się z jednego końca kontynentu na drugi i jakoś trzeba było trafić. Zmontowano więc swego rodzaju system wspomagający – bardzo oczywisty, po prostu na ziemi ulano z betonu wielkie strzały, malowane, o ile się dobrze doczytałam, na żółto.


Na terenach okołochicagowskich o strzałki trudno, bo zostały zaorane i zabudowane. W drodze do Iowa T wypatrzył jednak jedną w polach – i całe szczęście, że podane były przy niej namiary GPSowe, bo inaczej by to było ciężko znaleźć.


No i strzałki tak naprawdę nie znaleźliśmy, a jedynie betonowy kwadrat, na którym stała zapewne wieża, bo strzały zaopatrzone były jeszcze w wieżyczki.


Można powiedzieć w takiej sytuacji „i gdzieś mnie tu, chłopie, przywlókł, w kukurydzę, do oglądania kawałka połamanego betonu” – ale satysfakcję mieliśmy wielką, a ja uwielbiam, kiedy taki drobiazg, na który nikt nie zwraca uwagi, okazuje się zabytkiem historycznym i jest do niego doczepiona całą fascynującą historią.

Oto mapka, gdzie takie strzały albo ich pozostałości były i są, natomiast zdjęcia można sobie pooglądać TU i TU.

Źródło

Brak komentarzy: