Tak się jakoś ostatnio te strony robia - leży zestaw na tacce, tu się chlapnie, tam się przylepi między jedną czynnością a drugą i ani się człek obejrzy, a już można dziurkować i dodawać do albumu.
Dzisiejsze strony to głównie dwie reklamy - z jakiegoś magazynu turystycznego (wędrowanie po plaży) oraz coś tam o kawie. Do tego gesso, złota akrylówka i tajemnicza niebieska farbka z PL, która jest fajna oprócz tego, że strasznie długo trzeba nią telepać, żeby się złote drobinki przemieszały z medium.
I jeszcze kawalątka kanwy z kwadratu wyszywanego na święta dla szefowej, i nieco ścinków, i ogonek od herbaty. Coastal Light to z kolei pozostałość po serii znaczków pocztowych o latarniach morskich.
Zaczęłam też datować te dzieła...
...bo art journal grubnie i grubnie, a wolałabym, gdyby się wyklejanki dało zlokalizować w czasie. Wiem, że początek to mniej więcej połowa roku 2011, bo po kilku kartkach pojawiają się datowane świąteczne tagi.
Lubię sobie przekładać te kartki - każda jak tekturka, bo tyle tam warstw nasklejane.
Z innej beczki - kolejna kartka zamiast z zamierzonym irysem będzie z innym kwiatkiem, zakupionym właśnie za grosze w Sklepie Drugiej Szansy.
Tylko pojawia się kolejne zadanie, bo próbna odbitka jest na tle z gelatami i teraz będzie to trzeba jakoś wykorzystać... może z zestawem zakiszonym na kolejnej tacce?
Tacki przyniosłam sobie z pracy - to część opakowań po jakichś tabletach, czy coś. Znakomicie nadają się do montowania zestawów papieru. Wszystko dobrze widać, a się nie miesza.
1 komentarz:
Ciag dalszy akwarelkowych kombinacji :-) U mnie prawie, bo stempluję po śladach mgiełkowych, zamiast akwarelowych. Ale kwiaty też. u mnie tacki na zestawy to albo plastikowy koszyczek albo słynne pizzowe pudełko.
Prześlij komentarz