Po drodze pomiędzy kartkami zrobiła się strona do art journala o hoodoos, czyli formacjach skalnych występujących na przykład w Utah, jak choćby w parku narodowym Bryce Canyon. Napatoczyła się akurat zakiszona gdzieś kartka z Tomkowego kalendarza, a do tego na biurku, jak zwykle, bogactwo ścinków. W sam raz do zanurzenia się we wspomnienia i szybkiej wyklejanki.
Poniżej widać, że niestety nawet malusieńkie ścinki się przydają, jak choćby ten ze złotym nadrukiem, albo kawalątek żółtego egzotycznego papieru.
Może też przydać się ścinek pudełka po bajglach.
Albo papierowy ręcznik, który ktoś kiedyś używał do czyszczenia stołu i pędzli, a potem został na nim sympatyczny ciepły brązik, w sam raz komponujący się z Dzikim Zachodem. A gesso jako pasta strukturalna nie do końca się sprawdziła, bo robione przez domowe maski kwiatysie wyszły jednak płaskie. Dobrze, że jest turrrrkusowa emalia i można je tym sposobem bardziej wyeksponować. Turkus to też bardzo dzikozachodni kolorek.
1 komentarz:
Dzikozachodni! nie sądziłam, że kiedykowliek zdradzę ciągoty w kerunku dzikiego zachodu, ale jeśli Dziki Zachód jest turrrrkusowy to tak! :-) widzę, że u Ciebie bardziej produktywnie i to systematycznie! A ścniki kocham, bo pozwalają oszczędzać i chomikować "papiery zbyt ładne", ale mają jedną wadę- rozmnażają się stanowczo zbyt chętnie :-)
Prześlij komentarz