czwartek, 13 lutego 2014

1420. babeczki i bling

Auto rano czyste, nie trzeba ani skrobać, ani wykopywać. Temperatury przyjemne, minus osiem C, idę bez czapki, oczy nie zamarzają po kilku metrach od drzwi. Spokojnie można wytrzymać bez rajstop pod spodniami. Wesoły niebiesi szalik dynda luźno, zamiast spowijać szyję aż po czubek nosa (na skutek czego zaparowałyby okulary).

Nie trzeba czekać, aż pojazd dojdzie do siebie, żeby biednych tłoków w silniku nie szokować od razu dwoma tysiącami obrotów. Obyło się bez niemiłego piskozgrzytu przy odpalaniu. Ulice suche, nie ma śniegu, nie jest ślisko.

Życie jest piękne.

Ostatnio bardziej grzebię w słowach niż w kleju, ale że zaistniało zapotrzebowanie, to stworzyło się kartki. Jedna - świeżynka z dzisiejszego poranka - na urodziny szesnastolatki. Miało być słodko.


Bardzo mi się podoba ta trójskładanka, niby prosty pomysł, a daje fajne możliwości. Od razu pojawiają się kolejne wersje, ale na razie zapisują się w kajeciku i muszą czekać na później.

Na urodziny koleżanki z pracy powstała karteluszka z koroną. Tani stempelek z dolarowego koszyka, a dzięki malutkim błyszczydłom zrobił się dość atrakcyjny. Blingi przyklejałam tym razem za pomocą Glossy Accents - kusi mnie, żeby wysłać podobną kartkę testowo do Polski celem sprawdzenia, czy drobinki nie poodpadają po drodze. 



Brak komentarzy: