poniedziałek, 23 grudnia 2013

1401. tabliczka komunikacyjna, czyli wpis zupełnie nieświąteczny

Od prawie roku mamy w kuchni tabliczkę komunikacyjną. Służy ona przede wszystkim do przekazywania informacji kulinarnych - kiedy T wraca do domu, mnie jeszcze nie ma, ale przeważnie czeka jakiś obiad. Żeby nie zawracać głowy przez telefon, zaczęłam zapisywać instrukcje na powyższej tabliczce. Procedura jest bardzo przydatna, szczególnie od czasu, gdy T spożył półprodukt na zupę pomidorową, nie wiedząc, że nie jest skończony. Nie narzekał nawet, że jakieś bardzo paskudne, ale dobre to też na pewno nie było.

Czasem wiadomość nie dotyczy obiadu, tylko pierniczków - i czasem na tabliczce pojawia się, o dziwo, odpowiedź. Tak było właśnie w zeszłym tygodniu:


Z kolei poniższy zapis jest skutkiem tego, że razy pewnego zjedzono mi gotowane na twardo jajka, przeznaczone, zdaje się, na jakąś sałatkę:



A tu z kolei mowa jest o naleśnikach z wyraźnym podkreśleniem, że je się tylko smażone - dla mnie naleśnik z serem, który jeszcze nie został przysmażony, jest SUROWY. I się go nie je. Dla T i P nie ma różnicy. Są w stanie zjeść całą piramidę SUROWYCH naleśników.

 
A potem tabliczka ze mnie pokpiwa.

Brak komentarzy: