piątek, 15 listopada 2013

1396. ostatnie kartki przed wyjazdem?

Nie wiem, czy będzie jeszcze czas coś pokleić - może jutro rano, jeśli dziś się spakuję? W sensie zabijania czasu by to było... Wstałam dziś przed piątą, nie wiem, czy to organizm się już podświadomie przestawia na polski czas, czy jak, zrobiłam ostatnie pranie, posprzątałam w kuchni... po czym zasiadłam przy kraftostole.

Z zewnętrznych spraw zostało mi jeszcze odwiezienie książek do biblioteki, co zamierzam uczynić dziś po pracy. Rano wzięłam jeszcze kieszonkowe z banku, więc kolejne załatwienie odhaczone...

Dziś po powrocie będzie się prasowało i układało ciuchy, z których następnie wybierze się to, co pojedzie ze mną. Potem studium Przypowieści Salomona na Skajpie, podczas którego planuję skończyć resztkowy szalik pod nazwą "Alaskański Lodowiec". Zostało mi ze dwa rządki (dłuuuugie, bo robię w poprzek) oraz frędzelki.

A dzisiejsze karteluchy prezentują się następująco - najpierw krak-ptaszystko, świecące się pięknie brokatem ukrytym pod kraklem.




I psiuńcio - jeden z tych pięciu, które zaczęłam przygotowywać kilka postów temu. Zostały jeszcze cztery, jakby co, jest co sklejać :) No i dwa czerwone ptaki kraklowe. I pierniczek. I choinki. I bałwanki. Jest czym zabijać czas, jakby co.

Brak komentarzy: