Post będzie dziś wyjątkowo fioletowy, a zbiegiem okoliczności nawet i bluzkę mam dziś liliową. Hm. Coś tu jest na rzeczy...
Zrobiłam wczoraj kartkę dla Pani z Dołu (tej samej, którą zalewa nasza wanna, sprawa nadal nierozwiązana, choć poznaliśmy już powód). Pani ma dziś operację, więc zawiesiłam jej rano na drzwiach kartkę wyzdrowieniową. A niech raz będzie korespondencja nie o hydraulikach :) Pani ma dwa koty, jednego czarnego z długaśną sierścią, drugiego krótkowłosa czarno białego, o imieniu Oreo. No to i na kartce musiał zaistnieć kot.
Druga kartka jest na jutro (ha! nie w ostatniej chwili! jest postęp!) - na urodziny dla biurowej koleżanki, wielbicielki obuwia. Mam też prezencik pasujący tematycznie.
Kolejna karteluszka - kwiecie malowane akwarelkami...
...z błyszczącymi akcentami w postaci glazury na płatkach i metalicznej koronki.
Oo! Rower bez fioletu! Chyba przez pomyłkę :D
Może te wszystkie fiolety zainspirowała wisząca donica petunii, zakupiona przez T (bo mnie brakło czasu)?
2 komentarze:
Wszystkie bardzo mi się podobają, a ta z kotem wyjątkowo :)
Wszystkie bardzo mi się podobają, a ta z kotem wyjątkowo :)
Prześlij komentarz