Między stołem z mikroskopem (hmm, to właściwie jest stół kraftowy, ale papiery etc. odsunęły się trochę na bok) a pracą, Alicją, kuchnią i innymi obowiązkami upycham jeszcze ostatnio tłumaczenie małej książeczki o Izraelu - z jednej strony frajda dla rozumu, bo wyzwanie, bo pisanie słów (które dla mnie jest przyjemnością samą w sobie), ale z drugiej wysiłek i nieco perturbacji egzystencjalnych wynikających z tego, że nie zawsze się zgadzam z tym, co mi przechodzi przez mózg i palce.
Nie jestem autorką tego tekstu, więc właściwie nie powinno mnie to obchodzić, ale nie potrafię się zredukować do roli maszynki tłumaczącej i nie powiedzieć zamawiającemu ów przekład, że czasem nie zgadzam się ja sama, a czasem fakty naukowe wskazują inaczej. Ze mną można jeszcze dyskutować, ale z faktami gorzej :)
Nie jestem autorką tego tekstu, więc właściwie nie powinno mnie to obchodzić, ale nie potrafię się zredukować do roli maszynki tłumaczącej i nie powiedzieć zamawiającemu ów przekład, że czasem nie zgadzam się ja sama, a czasem fakty naukowe wskazują inaczej. Ze mną można jeszcze dyskutować, ale z faktami gorzej :)
Odnoszę też wrażenie, że w miarę upływu lat mam coraz mniej pewności co do czegokolwiek. Może "czegokolwiek" to zbyt wielki worek, może nie wszystko tam jednak ląduje, ale sporo rzeczy szarzeje, w sensie nabierania odcieni pośrednich, oscylowania między czernią a bielą - i nawet ten odcień szarości danej sprawy nie jest statyczny. (Absolutnie nie chodzi o szarzenie w znaczeniu nudy czy atrakcyjności, bo im dłużej żyję, tym to życie bardziej kolorowe, wielowarstwowe, jak pryzmatyczne szkiełko, które pod różnym kątem iskrzy się coraz to inaczej.)
Nawet zdania, które dawniej przetłumaczyłabym bez większej rozkminki, teraz zabierają więcej czasu, bo nagle wyskakują zza węgła jakieś dodatkowe aspekty, możliwe znaczenia... Myśli zbaczają lekko na manowce, albo idą tuż obok ścieżki, zaczynam grzebać w internetach, rozpraszać się... wracam jednak na koniec do wyjściowego zdania i prędzej czy później trzeba podjąć decyzję, jakie słowo będzie najlepsze.
Zacytowano na przykład werset z Trenów Jeremiaszowych o tym, że w świątyni jerozolimskiej, opustoszałej bo najazdach, hulają lisy. Po angielsku (w przekładzie Biblii wybranym przez autora) ewidentnie jest mowa o lisach - foxes - ale przy cytowaniu z polskiego przekładu pojawia się problem, bo w Biblii Warszawskiej, z której konsekwentnie korzystam w tym tekście, biegają akurat szakale. Zaglądam więc do pozostałych podstawowych przekładów - w Biblii Gdańskiej (zwykle stanowiącej opcję numer 2) są liszki, bliższe lisów, ale kto w dzisiejszych czasach wie, co to liszki? W Biblii Tysiąclecia takoż napisano szakale.
Hm, ale jakie słowo jest w oryginale oryginalnym? Zaglądam do bardzo pożytecznego narzędzia, blueletterbible.org wyposażonego w numerki Konkordancji Stronga i słownik hebrajski. No i cóż, słowo numer 7776, שׁוּעָל, przeważnie lis, ale też może być i szakal. A co robią inni, czyli jakiego słowa użyli tłumacze licznych przekładów angielskich? Otwieramy werset w kolejnym przydatnym narzędziu dającym ogląd mnóstwa przekładów za jednym zamachem i widzimy, że też nie ma jednomyślności.
A czy szakale aby na pewno występują w Izraelu? Zaglądam do wikipedii, podobno nie jest to ostateczna wyrocznia naukowa, ale jak na moje potrzeby - starczy. Jakieś szakale są, więc przynajmniej to się zgadza.
Zwierzęta, rośliny i minerały często stanowią zagwozdkę tłumaczeniową - i to nie tylko dla mnie, ale również dla potężnych mózgów odpowiedzialnych za oficjalne przekłady Pisma Świętego. Nie dość, że rozjeżdżają się rodzaje zwierząt itd. znane u nas i na terenach opisanych w Biblii, to jeszcze dochodzi różnica w związana ze zmianą znaczenia słów na przestrzeni tysiącleci: przykładowo dzisiejszy szafir w dawnych czasach mógł się nazywać inaczej (i odwrotnie - słowo szafir kilka tysiącleci temu mogło opisywać zupełnie inny kamień.)
Można by tu zacytować przykład góralka, zwirza, którego mieliśmy przywilej poznać osobiście rok temu w Izraelu. Wygląda on dość szczuropodobnie, a zaliczany jest w klasyfikacjach do zwierząt kopytnych :) Wystepuje ów stwór przykładowo w Przypowieściach Salomona 30:26 - i tak oto wygląda ów werset w trzech najbliższych mi przekładach Biblii:
BW: Borsuki, ludek bez siły, a w skale buduje swoje mieszkania.
BG: Króliki, twór słaby, którzy jednak budują w skale dom swój;
BT: Góraliki, lud wprawdzie niemocny, ale w skale mieszkania zakłada;
Popatrzmy jeszcze na Psalm 104:18:
BW: Góry wysokie są dla kozic, Skały są schronieniem świstaków.
BG: Góry wysokie dzikim kozom, a skały są ucieczką królikom.
BT: Wysokie góry dla kozic, a skały są kryjówką dla borsuków.
Od razu widać, że coś tu jest na rzeczy, bo borsuk, królik i świstak są naprawdę dość różnymi zwierzętami (a ksiądz Wujek jeszcze dodatkowo zamieszał, wprowadzając do tej menażerii jeża). Kto jednak w Polsce słyszał o góralku? A co gorsza, jeśli słowo to wystąpi w liczbie mnogiej, ktoś może nabrać przekonania, że w Izraelu istniały góralki w sensie pań odzianych w góralskie stroje - to dopiero klapa translatorska! Znów dylemat.
Co ciekawe, starożytni feniccy żeglarze też mieli problem z rozpoznawaniem drobnych zwierząt, bo kiedy zajechali na Półwysep Iberyjski i zobaczyli tam króliki (w Izraelu i okolicach w ogóle nie występujące), to wzięli je właśnie za góralki - po hebrajsku - שפניים - szaphanim - i od tego nazwali nowy ląd I-szaphan-im, tzn. ziemia góralków. Ślady tego widać dziś jeszcze i w polskiej Hiszpanii.
Wracając jednak do pierwotnego pytania o lisy i szakale - zostawiam lisy, posiłkując się jeszcze dodatkowo tym, że w "naszych" kręgach raczej chyba nie mówi się w kontekście biblijnym o szakalach, tylko właśnie o lisach. Tak naprawdę wybór któregokolwiek ze zwierząt (byle konsekwentny) nie wadzi nijak ogólnej myśli tego fragmentu, bo chodzi o to, że pewien rabin widząc lisy na ruinach świątyni powiedział, że skoro spełniło się proroctwo, które to zapowiadało, należy dawać wiarę i innym słowom - na przykład tym:
Amos 9:14-15: I odmienię los mojego ludu izraelskiego, tak że odbudują spustoszone miasta i osiedlą się w nich. Nasadzą winnice i będą pić ich wino, założą ogrody i będą jeść ich owoce. Zaszczepię ich na ich ziemi; i nikt ich już nie wyrwie z ich ziemi, którą im dałem - mówi Pan, twój Bóg.
Rozkminka zakończona, teraz można zająć się następnym zdaniem :)
2 komentarze:
Ale to ciekawe! Lubię Twoje posty translatorskie.
Very fantastic and well-written post.I read and like the post.It,s extremely good and very helpful for me..
Prześlij komentarz